Zapytaj wraz ze mną : Co się dzieje w tobie? Co w okół w nieustającym ruchu się staje?
Że wątpisz i szukasz wciąż nowych słów, aby opisać doznane...
Witam serdecznie Przyjaciół i Czytelników na mojej stronie!

Aktualności

Witam serdecznie Przyjaciół i Czytelników!

Teresa Tomsia

Dwunastu apostołów z Odessy

Mowo powszednia, jakich jeszcze słów potrzeba,
by wołać: przestańcie zabijać! Jak opisać żałobę
i rozpacz w Odessie, skoro nie ma już spokojnego
domu, nie wystarczają modlitwy codzienne
ani w dzień świąteczny, wszystko mało, by świat
do łagodności powrócił. Dwunastu apostołów –
starcy, kobiety i dzieci, matka z niemowlęciem
na łonie oczekująca męża z frontu – wczoraj
ofiarą stali się żądzy i bezkarności, zaniechania
i pychy, a teraz jako niebiańska tarcza – ostoją,
głosząc pokój – naprzeciw złu i przemocy.

Cóż powiecie na to mężowie stanów wszelakich
trwający w niekończącym się dialogu zachodu
ze wschodem: o współpracy, ładzie, praworządności,
granicach? Ogłoście nareszcie Nieustający Dzień
Wojny Na Świecie, Dzień Głodu i nadal debatujcie
przy suto zastawionych stołach, bezpiecznie,
w radach międzynarodowych, w bunkrach
pozłacanych – salach nowych pałaców.

Mowo nieufna, a miłości pełna, czymże ukoisz
ból utraty – jedynie wzniosłym milczeniem
w proteście, gdyż słowa nienawiści nigdy
nie przejdą przez czułe gardło wiersza.

Wino w kielichu w krew się wciąż przemienia –
to Zmartwychwstały niesie posłanie nadziei.

Niedziela Wielkiego Postu, 3 marca 2024 r.

https://www.recogito.eu/dwunastu-apostolow-z-odessy/

—————————————————–

“Macierzyństwo” Meli muter i inne okoliczności

https://www.recogito.eu/macierzynstwo-meli-muter-i-inne-okolicznosci/

Przyjazne miejsce i czas odpowiedni dla sztuki można znaleźć wszędzie. Ostatnio obrazy powstałe nad Sekwaną na początku XX wieku przybyły nad Wartę, by na kilka miesięcy zadomowić się na ścianach Muzeum Archidiecezjalnego dzięki staraniom dyrektora ks. Jerzego Stranza. W ramach XXVII Dnia Judaizmu w połowie stycznia została tam otwarta wystawa dzieł artystów polsko-żydowskich z grupy zwanej „École de Paris”. Kuratorem wystawy jest Artur Tanikowski, aranżację oraz identyfikację wizualną wykonał Raman Tratsiuk. Bogaty zbiór 70 płócien, jaki organizatorzy zaprezentowali w kilku salach na parterze i piętrze, pochodzi z prywatnych kolekcji, m.in. znanego poznańskiego tenisisty Wojciecha Fibaka.

Wystawa wzbudziła wielkie zainteresowanie, a szczególną uwagę zwiedzających przyciągał cykl obrazów Meli Muter „Macierzyństwo”, zatem o tym temacie słów kilka – o śmiałym, uważnym i pełnym czułości spojrzeniu artystki na matki opiekujące się dziećmi. Malarka przenikliwie pokazuje ich trud i poświęcenie, ofiarność ciała, a jednocześnie odkrywa duchową więź, uczuciowe zaangażowanie, mimo trosk egzystencjalnych, co ukazuje w surowych wnętrzach, skromnych ubraniach, w oszczędnym gospodarowaniu kolorem, wyciszając barwy, łagodząc kontury sprzętów.

Przed otwarciem wernisażu słowo o historii grupy malarzy polsko-żydowskich – skupionych niegdyś wokół Galerii Berty Weill przy ulicy Victor Massé w 9 dzielnicy Paryża – wygłosił konsul honorowy Francji w Poznaniu prof. Igor Kraszewski z UAM, związany z tutejszym Domem Bretanii. Podkreślił, że artyści wyruszali do Paryża ze zniewolonej Polski pod zaborami, spod carskich pogromów, z galicyjskiej nędzy, z obręczy drobnomieszczańskiej obłudy, żeby znaleźć inspirację i poczucie wolności w poszukiwaniu celów artystycznych czy życiowych.  Wśród zaprezentowanych malarzy są: Mela Muter, Leopold Gottlieb, Eugeniusz Zak, Mojżesz Kisling, Zygmunt Menkes, Jerzy Ascher, Henryk Epstein, Nathan Grunsweigh, Roman Kramsztyk, Zygmunt Landau, Joachim Weingart… Zaprzyjaźniali się z przybyłymi z innych stron Europy artystami pochodzenia żydowskiego takimi jak włoski mistrz aktu Amadeo Modigliani.

Muzeum Archidiecezjalne (Poznań, 2024) ©.Teresa Tomsia

Igor Kraszewski zauważył, że „Paryż połączył ludzi różnorodnych – zamożnych i ubogich, abnegatów, dandysów, bon-vivantów i ascetów, osoby moralnie uporządkowane i pogrążone w degrengoladzie – umożliwił im artystyczną pracę, wyrysowanie i wymalowanie poszukiwań, spojrzeń na świat, przemyśleń i wrażeń. Nad Sekwaną znaleźli kawałek wolności, chwilę oddechu, życzliwe oczy, zainteresowanie, a przede wszystkim odkryli miejsce – jeśli nie dla siebie, to dla swojej sztuki”. Urodzony w Zaleszczykach Leopold Zborowski pierwszą wystawę Modiglianiemu zorganizował w Paryżu właśnie w Galerii Berty Weill w grudniu 1917 roku. Za przedmowę posłużył wtedy wiersz napisany specjalnie przez Blaise’a Cendrarsa – oryginalnego kontestatora zastanych konwenansów i konwencji ograniczających swobodę myśli. Poeci i malarze nawzajem siebie inspirowali, pozowali do portretów, egzystowali blisko, dyskutowali, biesiadowali. Mylący może się wydać rzeczownik „szkoła” wobec dokonań artystów dojrzałych, mających świadomość własnej drogi twórczej. Jednak w połączeniu z przymiotnikiem „paryska” określenie w całości okazało się wielce trafione, mówiło bowiem wiele też o artystycznej paryskiej szkole życia.

Stojąc przed obrazem „Macierzyństwo” Meli Muter (1976-1967), artystki urodzonej w Warszawie w zamożnej rodzinie żydowskiej związanej z polską kulturą i ruchem niepodległościowym, przez większość życia mieszkającej w Paryżu – myślałam o losach innego polskiego Żyda, z urodzenia warszawiaka, rzeźbiarza Michała Milbergera, przyjaciela Domu Pallotynów przy rue Surcouf, który do Paryża przybył na stałe w 1963 roku i być może zdążył jeszcze odwiedzić jej pracownię. Mela Muter przyjaźniła się z poetami, najbliżej chyba z Leopoldem Staffem, który otrzymał od niej „Portret poety”. Michał Milberger był także czuły na metaforyczne strofy i ciekawy nowych wierszy w ojczystym języku, roztaczał duchową ojcowską opiekę nad młodym poetą emigrantem z Polski, Maciejem Niemcem, autorem niezwykłych poematów o Paryżu, również o jego pracowni przy rue Borromée.

Mowa tu o macierzyństwie, a więc o miłości i odpowiedzialności, o trudzie, jakiego wymaga opieka nad dzieckiem, nad starcem, przyjacielem, nad każdym potrzebującym pomocy – Mela Muter świetnie uchwyciła relacje zależności i oddania się dziecku, obowiązku i nadziei, pochylenia i wewnętrznej mocy trwania matki, bez której życie nie mogłoby się obronić. Obrazy w Muzeum Archidiecezjalnym można oglądać do połowy kwietnia, a warto się tam wybrać, by spojrzeć dzięki nim w głąb siebie jeszcze raz i zapytać o sprawy relacji najważniejszych w naszym życiu. W dziejach polskiej sztuki XX wieku niewiele było zjawisk tak interesujących jak École de Paris, czyli Szkoła Paryska. Nie zawsze okoliczności egzystencjalne i społeczne były sprzyjające, różnie układały się dzieje artystów, czasem od wzlotów i sławy ku końcowej biedzie czy zapomnieniu, jednak z pokorą przyjmowana przez nich tajemnica losu dała im pamięć i podziw potomnych – biorę do ręki kamyk i kładę z uznaniem tę „mistyczną rzeźbę”.

Teresa TOMSIA

*****************************************************************************

Noworocznie – życzę pomyślności i nadziei na lepsze!

Czyń to, co potrafisz najpiękniej!

Nie było miejsca dla ciebie…, lecz szedłeś i otwierałeś ramiona, by jednocześnie w człowieczym i boskim tchnieniu przyjąć to wszystko, co spotyka człowieka w świecie często okrutnym i niesprawiedliwym, gdzie zamiast uczciwego dialogu toczą się potyczki słowne, pojedynki na oskarżenia, a nad głowami dzieci świszczą kule armatnie, zabijając ich matki, niszcząc rodzinne domy, kulturę, uprawne pola. Narodzenie Jezusa przyniosło światu nadzieję, lecz widać przez wieki, że nie zawsze to przesłanie zostało właściwie odczytane i nie każdy, kto działa pod sztandarami chrześcijaństwa, potrafi czerpać z tego źródła na tyle, by wzmocnić wolę czynienia dobra, a także wiarę, że przemiana na lepsze jest możliwa.

Nieodmiennie w świątecznym czasie wzrusza scena z wiersza Adriany Szymańskiej cytującej Ezechiela o ocaleniu sumienia, gdy opisuje, jak odnalazła porzuconą w rowie sukę ze szczenięciem i przygarnęła psy do swojego domu, bo „nie godzi się, żeby tych dwoje bezdomnych / koczowało na poboczu świata, podczas gdy obok / tyle domostw w objęciach kwitnących róż” (Z Księgi Przejścia, Sopot 2017). Ocalić duszę, to otworzyć się na potrzeby drugiego stworzenia, rozdawać siebie, nie bacząc na wzajemność, a słowa uczynić posłańcami:

Moje oczy i usta, stopy i ręce

po kryjomu już wam rozdałam, zapisałam

na tysiącach kartek zdyszanymi słowami

i nawet gdybym nie chciała,

mówić będę do was każdą skrzydlatą literą,

każdym dwukropkiem między wierszami:

bo ten, kogo choć raz musnęła żywa głoska

miłości –  na zawsze jest miłowany.

Mój testament

.

Ostatni dzień roku bywa radosnym wspólnym świętowaniem z widokiem na fajerwerki, ale też koniecznym podsumowaniem, niekiedy gorzkim bilansem tego, co trzeba było przeżyć, przeboleć jako utratę, z czym się mierzyć przez godziny, dni, miesiące. Zdarzyć się mogło albo się zdarzyło, że dla kogoś, kto pracował dla wspólnoty przez lata w dniu powszednim, zabrakło miejsca przy świątecznym stole. Światło Bożego Narodzenia rozjaśnia wszystkie nasze smutki i daje obietnicę, że może być inaczej. Nie sposób opowiedzieć o każdej sprawie społecznie wiadomej, nie zawsze jest ochota, by dzielić się osobistym doświadczeniem, zwłaszcza gdy jest zbyt dotkliwe, dlatego raczej przywołam cytaty z książek, jakie mi towarzyszyły, a także obraz miejsca, gdzie nauczyciele z dziećmi sadzili drzewa, co zawsze daje nadzieję.

W stylowo urządzonym Centrum Edukacji i Promocji Drewna w nadleśnictwie Babki na granicy Głuszyny odbyła się uroczystość podsumowująca działania kulturotwórcze upamiętniające Pawła Edmunda Strzeleckiego, którego wspominano w Polsce i wielu krajach świata w jubileuszowym roku w 150-lecie jego śmierci. Pisałam wcześniej na łamach „Recogito” (www.recogito.eu ) o dokonaniach tego szlachetnego odkrywcy i filantropa wywodzącego się z wielkopolskiej ziemi, dziś tylko wspomnę, że pamięć o nim jest wciąż żywa. Postać polskiego podróżnika przyciąga uwagę i łączy ludzi, o czym świadczy wielu uczestników różnych wystaw, imprez i spotkań, jest więc szansa, że tak znaczący wysiłek mieszkańców Poznania i Głuszyny pomoże w dalszym upowszechnianiu dokonań Strzeleckiego, którego imię w krypcie Wielkopolan jaśnieje wdzięcznością i chwałą.

Ciekawą lekturą okazało się czytanie nowych wierszy Piotra Szewca (Zielony anioł i inne oktostychy (SPP, Kraków 2023). Teatrum życia dziejące się na naszych oczach, a tak często niezauważalne, jakie poeta ukazuje w klasycznych strofach, przybliża poczucie istnienia i kieruje uwagę na tragizm rozstania. Odchodzenie bywa bolesne, niekiedy nie do zniesienia. Człowiek może akceptować swoje trwanie pośród innych stworzeń żywych i odchodzących dzięki temu, że czuje się spójną częścią przedstawionego i rzeczywistego świata. Harmonia natury, barwne obrazy i odgłosy życia to przeciwieństwo chaosu cywilizacyjnego, który jest obecny w tle jako zagrożenie ładu, choć nie wprost opisany. Warto głęboko wczytywać się w te wiersze, by odkrywać na nowo trudną prawdę o życiu i nieuchronności przemijania: „Budzi się co umarło ma coś do zrobienia / Dopisze dwa wyrazy w księdze przeznaczenia” (Ósme piętro). Przesłanie żalu po osobach, które wcześnie odeszły, nie jest podane tutaj wprost, lecz ukrywa się w promykach żartu z niespodzianek losu, niekiedy pobrzmiewa w groteskowej scence, wyłania się subtelnie z cienia i łzy nad grobem bliskich, na gruzach siedliska, bo człowiek nie chce tkwić w pejzażu życia jak samotna jodła:

Zielony usiadł anioł czterech świerszczy słucha

Poza nim na zagonie ni żywego ducha

Wróbel ćwierka o ziarnie to jest jego temat

Ale z czego się cieszyć skoro was już nie ma

Zielony anioł

.

Tegoroczne święta przyciemniła wichura i długo padające deszcze, dlatego widokiem gwiazdy na tle oszronionych świerków trzeba się pocieszyć na zdjęciu z archiwum. Tajemnicze jak zawsze i pełne ukrytych emocji nadeszły noworoczne kartki od Marka Wittbrota, redaktora paryskiego portalu „Recogito”, który życzy „pokoju ducha i twórczych inspiracji od największych mistrzów słowa, odkrywania na nowo tego, co najlepsze w sztuce i literaturze” – serdecznie jeszcze raz dziękuję w imieniu swoim i rodziny za tę trafną refleksję. Istotnie, ponowne uważne spojrzenie na to, co już znamy, czego doświadczyliśmy, może przynieść głębsze refleksje niż przy pierwszym spotkaniu i czytaniu nowych wierszy. Słowa te są tym bardziej cenne, że wypowiedziane przez człowieka, którego duchowy rozwój prowadzi poprzez pogłębianie wiedzy o sztuce, docenia zatem zapewne wartość metaforycznego widzenia rzeczywistości, choć oczywiście – z racji życia w pallotyńskim zgromadzeniu, a nie w rodzinie – ma odmienne pojęcie o źródłach dialogu i obszarach, jakie rozmowa mogłaby obejmować. Jednak Święto Bożego Narodzenia daje nam wszystkim nadzieję szerszego otwarcia i tylko od nas zależy, czy jesteśmy gotowi, aby podjąć to zadanie, na nowo ujrzeć siebie od środka i ożywić zaniechane relacje. Czasem wiersz pomaga ponieść wyżej noworoczne przesłanie, gdy czuwając z nami przy stajence, kieruje naszą uwagę w przestwór:

Nie chodzi o to, że chmury płyną.

Rzecz w tym, że je widzimy.

I ta nić – z nią wyruszamy

po ostatnie Słowo.

Ciemne chmury, przejrzyste obłoki

nic o nas nie wiedzą, suną

w  nienazwane.

Słowo dla Wisławy Szymborskiej

.

Niekiedy chciałoby się dopisać do dawnego wiersza jeszcze jedno życzenie: „Kładź śmiało, córo zdolna i zadbana, / laurowy wieniec na czoło, jeden tylko / liść wrzuć do barszczu, resztę / na głowie pozostaw. Czyń to, co potrafisz / najpiękniej – pisać, rysować; nie daj się / spospolitować, włóż ulubione zamszowe buty, zasznuruj / i znów wyruszaj w góry”.

**************************************************************************************************************************************

Koniec lata

Teresa Tomsia

Ciepłe dni końca lata niosą łagodne chwile, są nasycone zapachem dojrzałych śliwek, przekwitających hortensji w ogrodzie, brzęczeniem pszczół krążących wokół nektaru, gdy przysiadają na krótko w kiściach winorośli i wzbijają się znów w dalszą drogę. Koją nas godziny przesycenia żarem południa, gdy mimo późnych godzin słońce jeszcze mocno grzeje, okna szeroko otwarte, powietrze drży od upału, choć już wiadomo, że nadchodzi wieczór i cienie kładą się nisko.

Bohater jednego z nowych wierszy Marcina Orlińskiego (Późne słońce, Wydawnictwo Wolno 2023) zadaje pytania podczas koszenia trawy wokół letniego domu: „Specjaliści od ducha chcą, bym się/ przebudził. Mam się przebudzić,/ jasne, ale do której jawy? (…)  I boję się, że jedna jawa zaciemni/ mi inne. A potem, jak to często/ bywa, dostanę rachunek”.

O rachunku życia mówi często moja matka Zofia nawet wtedy, gdy zasiadamy podczas wycieczki na drewnianej ławeczce przy stawie, chrupiemy wafelki i patrzymy na kaczki krążące wzdłuż brzegu, a potem odpoczywające grupkami przy trzcinach. Jakby trzymała kamień w kieszeni i nie mogła się go pozbyć tak jak lęków zapamiętanych z wojennej młodości. Nie potrafi odpuścić, zapomnieć, radować się chwilą w słońcu, w wietrze kołyszącym fale u naszych stóp. Gdy ujrzała dwie kaczki na wodzie (a jednak je dostrzegła, choć powtarza, że widzi jak przez mgłę), od razu wspomniała starszą siostrę Alinę, która pomagała jej piłować drzewa w lesie na zesłaniu. Wiadomo, że sama nie dałaby rady wykonać ciężkiej pracy przymusowej, bo gdy ją zabierano, miała dopiero dwanaście lat. Alina jest wciąż przy niej, jej cień krąży co dnia po naszym domu. To porównanie z kamieniem przyszło do mnie z innego wiersza zamieszczonego w tym samym tomiku, bo „późne słońce” oświetla i rozjaśnia różne zaułki, do których ścieżki chcielibyśmy zapomnieć. Mody poeta jest na początku drogi życia, lecz już daje znaki, że każdy z nas jakiś ciężar w sobie nosi i musi z tym problemem sam sobie radzić w swoim stylu, czerpiąc ze spiżarni doświadczeń, z przeczuć:

Już się nie pozbędziesz myśli o kamieniu,

który masz w kieszeni, na którym wyciskasz

swoje spocone palce. Nie myśl, odpuść,

przebacz Bogu, że go nie ma, choć ciągle jest

blisko. Boga masz w kieszeni, na Bogu zaciskasz

swój niepokój, smutek, może nawet trwogę.

Nie myśl o tym. Odpuść. Nie słuchaj

poszeptów i świstów w trawie lub konarach,

bądź skałą. Potrafisz? Nie mogę.

Liryki Marcina Orlińskiego czytane w godzinach późnego lata – w towarzystwie siwej Mamy, która traci pamięć i na nowo opowiadam jej świat – są mi szczególnie bliskie, bo zadają pytania o sens istnienia, o naszą gromadną obecność wśród roślin, grudek ziemi, kamieni i ptaków odlatujących w nieznane. Niosą pociechę, że w codziennych lękach, w gubieniu się dni, spraw i lat nie pozostajemy sami. Pytania o wspólne zamieszkiwanie świata nigdy nie wydają się błahe, przynoszą otuchę, oddalają niepokój, który właśnie się zbliża i napiera, dusi od środka. Niepokój zostaje wstrzymany krzepiącą metaforą, gdy poeta mówi: „Mieszkało się w gwiazdach, zamieszka się/ i tu: wśród konarów, na liściu, może nawet/ w kałuży. Jest tyle możliwych adresów”. Liryki z promieniami „późnego słońca” zamieszkały w mojej pamięci, a zatem znalazły miejsce na pobyt tymczasowy.

*********************************************************************************************************************************8


W Poznaniu odbywają się spotkania i prezentacje w ramach I. Festiwalu LITERATURA do POZNANIA. Podczas wieczoru w Bibliotece Raczyńskich 29 IX 2023 r. wspominałam poetów, których pożegnaliśmy: Andrzeja Ogrodowczyka, Ewę Najwer, Emilię Waśniowską, Jerzego Ł. Kaczmarka, Bogusławę Latawiec i niedawno zmarłego Jana Kaspra, z którym spotkanie lutowe było tak serdeczne. Pamiętajmy o Nich, czytajmy wiersze, nieśmy przesłanie zapisane w wersach.

Niedawno ukazał się mój nowy zbiór paryskich liryków W znikającym ogrodzie (Flos Carmeli 2023). Tomik zaprezentuję 16 X 2023 r. o godz. 18:00 w Bibliotece Uniwersyteckiej. Serdecznie zapraszam!

************************************************************************************************************

Pogodna obecność poety Jana Kaspra

„Nasłuchuję, jak przepływają żywioły,/ nierozpoznane. Jednakie za oknem,/ co pod moją skórą” (Późno). Po wieczorze autorskim w Łazędze Poznańskiej 17 lutego 2023 r. Janek podziękował serdecznie za zdjęcia – z radością, że jesteśmy na nich „pogodni”. O, tak, pogodne samopoczucie nie bierze się jedynie z reakcji na wydarzenia dziejące się wokół, nie tylko bywa sprzeciwem wobec politycznych targów, gdyż to, co najbardziej w nas istotne, wyrasta z aury domostwa, z pejzażu dzieciństwa, dojrzewa podczas wychowania, tworzy się w kulturze współpracy w najbliższym środowisku, w rodzinie, we wspólnocie. Jest w tej „pogodzie” wdzięczność za otrzymane dary przyjaźni, radość z wykonanych zadań twórczych dokonujących się często w trudzie i niesprzyjających okolicznościach, są pamiątki, zdjęcia, listy, wiersze. Oczywiście nie jest łatwo znaleźć odpowiednie słowa, które wyraziłyby dogłębne niepokoje czy uczucia. Umieją to nieliczni, zwłaszcza obdarzeni talentem metaforycznego opisywania świata, jednak warto szukać w sobie i wokół choćby jednego czułego głosu podobnego do wołania ptaka o świcie z pobliskiego parku, czuwać nad głębią, mierzyć się „z otchłanią wody i nieba”.

Dziękuję Ci, Janku, za przysłaną w grudniu nową książkę Mogiły obwoźne (Instytut Mikołowski 2022) i za to przyjazne wczorajsze spotkanie. Poezja jest jedną z nielicznych rzeczy na tym świecie potrafiącą pocieszać i wyprowadzać z ciemności ku światłu, dodawać nadziei, odsuwać myśli o nienawiści, przyzywać dobro i piękno, pomagać – jak to celnie ująłeś – „Zyskać taki dystans/ i podziw dla kruchości,/ jak przyszpilający motyle Nabokov”. I jeszcze zmartwiłeś się, że dłużej nie porozmawiałeś z Darkiem Sośnickim, więc posyłam Ci go na zdjęciu z Szymonem Kantorskim… i niech trwa rozmowa z próbą wzajemnego zrozumienia, z nadzieją nowego spotkania, niech powraca Twoja pogodna obecność.

Poznań, 18 II 2023 r., po spotkaniu w Łazędze Poznańskiej, Teresa Tomsia

*****************************************************************************************************************

Serdecznie dziękuję za sympatyczne maile i “dobre słowo” od poetki z Gdańska zamieszczone na paryskim portalu!

Dobre słowo pod choinkę

Irena Knapik-Machnowska

Służenie innym dla wspólnego dobra to cecha rzadka u ludzi w dzisiejszym świecie, gdzie przeważnie jest „coś za coś”, ty mnie, ja tobie, w pośpiechu, nie z wzajemności serca, lecz z przewidywanego zysku, pozycji, pochwały. Coś dziwnego stało się ostatnio w społecznościach, że coraz mniej zaproszeń na spotkania nadchodzi pocztą i tym bardziej raduje wiadomość, że gdzieś tam w Poznaniu odbyło się sympatyczne przygotowanie do Bożego Narodzenia z czytaniem świątecznych wierszy. Relację z tego wspólnotowego wieczoru zdała nam poetka Teresa Tomsia, uczestniczka spotkania, jej niespożyte pióro poniosło nas przed choinkę, w poetyckie kolędowanie, w światło Betlejemskiej Gwiazdy.

Z szacunkiem myślę o literackiej drodze tej dzielnej współpracowniczki „Recogito”, która od lat pisze z pasją i rzetelnością o twórczości innych autorów, przygarnia nas, często redaguje nasze teksty i angażuje się w rozwój paryskiego portalu. Za to wszystko chciałabym pięknie podziękować Teresie, a w szczególności za pomoc w ożywieniu na nowo zapomnianego dzieła Tadeusza F. Machnowskiego i opisanie na portalu wyboru jego wierszy Lipcowe skrzypce (2022).

Myślę, że redaktor Marek Wittbrot zgodzi się ze mną, iż wyjątkowa osobowość Teresy (wielobarwna, współodczuwająca, pamiętająca) zasługuje na dobre słowo pod choinkę. Nigdy nie trzeba jej o nic prosić, ona po prostu wyczuwa potrzeby drugiego człowieka i od razu przychodzi z pomocą. Duchowe wsparcie jest przecież najważniejsze, równie ważne jak poprawki stylistyczne czy dopełnienie kontekstu cytatem, zatem jej służebność jest na miarę prawdziwej przyjaźni i za to właśnie z głębi serca dziękuję autorce Liryków przedostatnich, o których tak trafnie napisał w grudniowym numerze „Nowych Książek” prof. Wojciech Kaliszewski, że w jej poezji jest „obecna autentyczna miłość kierująca naszym poznaniem”, że „w jej wierszach panuje harmonia między czysto ludzkimi emocjami a językiem”. Podoba mi się to, że Teresa Tomsia potrafi różne wątki literackie i egzystencjalne spleść w jeden warkocz, rzucać pomocne kładki, snuć nić porozumienia między dalekimi środowiskami i miejscami, w jakich żyjemy.

Redakcji i Czytelnikom „Recogito” życzę radosnego przeżywania Bożego Narodzenia!

Irena KNAPIK-MACHNOWSKA

Irena Knapik-Machnowska (1949). Poetka, dziennikarka. Absolwentka Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Mieszkała w Świdwinie, następnie w Ostrołęce, gdzie redagowała  stronę „Irena radzi” w „Tygodniku Ostrołęckim”. Autorka tomików wierszy, m. in. Nie dla wszystkich (wstęp Piotra Kuncewicza, 1981), Ostatnie drzwi (1984), W sidłach (1985), Na środku świata (1999), Na progu dnia (2004), Sonata gdańska (2011), Nowy zapis (2011), To Tu (2021). Pomysłodawczyni i współtwórczyni Salonu Literackiego, który prowadziła z Edwardem Kupiszewskim w Galerii Ostrołęka (1994-2000). Od 2004 roku mieszka w Gdańsku.

Recogito, rok XXIII, grudzień 2022

***************************************************************************************************

Ukazał się nowy tomik Liryki przedostatnie (Flos Carmeli, Poznań 2022). Dziękuję Redaktorom Wydawnictwa za szybkie i staranne wydanie książki. Nadchodzą odczytania i komentarze podkreślające dialog, jaki prowadzę z innymi poetami, z ich dykcją i wizją świata, wszak “wiersz jest jak wyciągnięcie ręki”.

https://pisarze.pl/2022/08/23/irena-knapik-machnowska-topografia-liryczna-teresy-tomsi/

“Każdy wiersz ma tu przewidzianego odbiorcę, ku któremu zostaje skierowana opowieść i pointa, jest subtelnie zaznaczony odpowiednim cytatem. Tak jak na mapie topograficznej odnajdujemy elementy środowiska geograficznego powierzchni Ziemi i ich przestrzenne związki, tak też w lirykach idziemy śladami więzi, przypomnień, opisów miejsc, znaków do odczytania, np. „kamień” toczony pod górę w wierszu Modrzew czy „mecz z realem” z epickiej frazy Poetycki poranek jako nawiązanie do tematów egzystencjalnych u bydgoskiego poety Wojciecha Banacha” (Irena Knapik-Machnowska”).

*  *  *

W grudniowym numerze “Nowych Książek” (12/2022, s. 29-30) Wojciech Kaliszewski napisał o Lirykach przedostatnich:

“Wiersze, które złożyły się na Liryki przedostatnie, tworzą układ nie tylko poetycki, ale wyraźnie łączą się w szereg obrazów-rozbłysków o charakterze filozoficznym. Wskazuje on na obecność w tym zbiorze autentycznej miłości kierującej naszym poznaniem. Poetka cierpliwie odkrywa przed sobą i przed nami trudne i niejasne ścieżki. Stara się je rozświetlić i wyprostować. Często są to bardzo osobiste szlaki i tropy.

Wiele tych wierszy ma charakter apostroficzny. Kierowane i adresowane niewątpliwie bardzo konkretnie, potwierdzają wspomniany wcześniej wymiar biograficzny, ale – dzięki zachowanemu w nich dystansowi – mają wartość ponadindywidualną. Poetce udaje się połączyć te dwie perspektywy, zharmonizować je i tak poprowadzić, że żadna z nich nie traci sensu.

Teresa Tomsia potrafi pisać o rzeczach ostatecznych, o cierpieniu, utracie bliskich, o śmierci niezwykle delikatnie i zarazem bardzo autentycznie. Pisze spokojnie. W jej wierszach panuje harmonia między czysto ludzkimi emocjami a językiem.”

*  *  *

O lirykach napisała też Irmina Kosmala na portalu “Recogito”, zwracając uwagę na plastyczne walory i poetyckie odniesienia:

https://www.recogito.eu/o-kruchosci-istnienia-co-poezja-potrafi/

Przepiękna okładka stanowiąca panoramę Paryża autorstwa Mony Tomassi to swoiste preludium do niektórych liryków przywołujących wspomnienia kulturalnej stolicy świata i ludzi, z którymi poetka była zaprzyjaźniona. Na czwartej stronie okładki ujrzymy z kolei artystyczne zdjęcie autorki Liryków przedostatnich wykonane przez Marka Wittbrota. Można doszukać się w nim metafory domykającej wieko zawartych w niniejszym tomiku utworów o przemijaniu. Zamyślona, lekko uśmiechnięta młoda kobieta z przechyloną głową, wydaje się zapatrzona w mijającą chwilę. To z pewnością dobra myśl, świeża, nie skażona jeszcze czasem i goryczą rozstań. Za bohaterką zdjęcia widzimy dwie rzeźby. Zastygłe, skończone dzieła. Zimne i kruche – jednak trwa pamięć wykuta artystyczną ręką rzeźbiarza Michała Milbergera i poruszają wersy Macieja Niemca, poety, który w Paryżu stał się już legendą. Poznańska poetka pisze o nim z podziwem i zrozumieniem jego trudnych życiowych wyborów „na paryskim bruku”, a zamieszczone cytaty, motta podkreślają piękno jego strof (M. Niemiec: „Chcesz istnieć? / – Nie odpowie na to wiersz […] każde następne słowo / przynosi ratunek i każde / przynosi ból, brak / puenty, brak opatrunku”).

***************************************************

Lekcja dojrzałości.

Poeci solidarni z Ukrainą

Zareagowali od razu na apel, aby wesprzeć sąsiadów w obronie wolności – wrażliwi na los drugiego, gotowi do pomocy, nadesłali protest songi, liryki, poematy, apele o pokój wyrażające sprzeciw wobec napaści rosyjskich wojsk na ukraińską ziemię. Poeci kilku pokoleń, zarówno z pokaźnym dorobkiem twórczym, jak i młodzi – publikujący w polskich czasopismach literackich, a także okazjonalnie na polonijnym portalu „Recogito” działającym w paryskim Domu Pallotynów – potępili w wierszach okrucieństwo żołdactwa i zaprzeczenie wartościom chrześcijańskim, gdy agresorom zabrakło szacunku dla kobiet, litości dla dzieci i chorych. Przypomnieli wartości, jakich powinniśmy bronić. Teksty prezentowane były na stronie www.recogito.eu przez dwa miesiące od czwartego dnia agresji do czasu opracowania almanachu, czyli tydzień po Święcie Miłosierdzia.

Poeci z Ukrainy w tym tragicznym dla nich czasie zamienili pióro na karabin, by bronić ojczyzny. Poeci polscy, w imię solidarności z nimi, wyrażają w różnorodnych formach wypowiedzi metaforycznej (refleksyjnej strofy, rozprawy o charakterze filozoficznym, opisu, impresji, oskarżenia, trenu, spisanej relacji świadków, piosenki, retorycznych pytań) niezgodę na przemoc, ujawniają współczucie dla cierpiących, a także przypominają o wspólnej odpowiedzialności za świat, głosem pojedynczym i zbiorowym głoszą troskę o przyszłość, jaką tworzymy. Poeta Andrzej Sikorski zauważa, że nie wystarczy egzystencjalne doświadczenie, gdy trauma po zbrodni prowadzi ku rozpaczy, dlatego radzi: „patrz w górę”, abyś nie tracił nadziei. Ogłaszajmy „alarm dla świata”, nawołuje Irena Knapik-Machnowska.

Strofa poetycka niesie wieść o rzeczywistości, w jakiej żyjemy i działamy: „Czas pojąć ten świat/ czas ukoić ból” –  pointa wiersza Eugeniusza Tomana okazała się celnym hasłem, pod jakim zebrałam utwory autorów, którzy nie przeszli obojętnie obok nieszczęścia narodu ukraińskiego zgotowanego ręką rosyjskiego najeźdźcy. Wiersze powstawały w poczuciu solidarności z uchodźcami, w obronie niszczonej kultury i podstawowych praw człowieka, z poruszenia sumienia i wyobraźni, w odwołaniu do drogi krzyżowej, a więc także „z Jego tchnienia”.

Pomagać można na różne sposoby – żołnierze walczą z wrogiem w otwartym polu, natomiast przestrzenią, gdzie również toczy się walka o prawdę, jest sztuka poetyckiego słowa, gdy symbolicznie, w metaforycznym ujęciu ukazane są wartości, jakich bronimy, z jakimi się utożsamiamy: poczucie godności, niezależność poglądów i wolność każdego człowieka na jego rodzimej ziemi. W relacjach między historią a pamięcią dominuje etyka, lecz istotna jest też stosowność, estetyka, styl opowieści niosącej prawdę o wydarzeniach w czasie zagrożenia życia i przyszłości całego społeczeństwa, kronikarski zapis, o czym przypomina Rafał Żebrowski, odwołując się do „sprawy smaku” w wierszach wuja Zbigniewa Herberta z czasu stanu wojennego: „Zbyt stary żeby nosić broń i walczyć jak inni/ za winę nazbyt wczesnego i nie dość późnego/ urodzenia wyznaczyłem sobie samotność/ w lochu głodowym sumienia”.

Jest pewna miara, której nie wolno przekraczać, mówią o tym księgi, pisma filozofów, poetyckie strofy klasyków, to jest miara poczucia godności człowieka, niezależnego myślenia i wolności wyboru, bezpieczeństwa granic państwa i spokoju rodzinnego domu. Ta miara zapisana została w Dekalogu: nie zabijaj, czcij ojca i matkę, nie znieważaj żony bliźniego. Nie zagrabiaj rzeczy, która jest jego, świętuj, czyń sprawiedliwość, odwołuj się do sumienia, nie mów fałszywego świadectwa przeciw drugiemu, bądź solidarny. Gdy poeci stanęli w obliczu tak ważnych prawd moralnych i niezwyczajnych okoliczności, zadziałały jednocześnie: wrażliwość i krytyczna postawa, osobowość i odwaga autorów, indywidualny styl i oryginalny język artystyczny, wiarygodność opisu, a także determinacja, by nie czekać z duchową pomocą, gdyż ona jest równie potrzebna jak opatrunki na rany i koce dla uchodźców…

Dziękuję Poetkom i Poetom za wspólną pracę przy almanachu, pozdrawiam – Teresa

Całość eseju na stronie “Recogito”: https://www.recogito.eu/lekcja-dojrzalosci-razem-z-ukraina/


******************************************************************************************************

Aktualnie eseje i wiersze w obronie wolności Ukrainy zamieszczam gościnnie na portalu polonijnym “Recogito”, które prowadzi pallotyn Marek Wittbrot (eseista i fotografik) w paryskim Domu przy rue Surcouf.
www.recogito.eu
Dziękuję Poetkom i Poetom, którzy odpowiedzieli na mój apel, jestem wdzięczna, że mi zaufali i nadesłali wiersze wspierające Ukraińców w ich walce przeciw rosyjskim wojskom: Adrianie Szymańskiej, Irenie Knapik-Machnowskiej, Irminie Kosmali, Rafałowi Żebrowskiemu, Mariuszowi Olbromskiemu, Maciejowi Krzyżanowi i całej grupie szlachetnych przyjaciół, na których – jak się okazało – zawsze można liczyć w potrzebie i w okolicznościach wymagających jasnej postawy. Różnorodne teksty o obronie wolności są wyrazistym sprzeciwem wobec  okrucieństwa i zniewolenia. Zbieram te wiersze w tomik i wkrótce zredaguję almanach.
Serdecznie Was pozdrawiam wierszem dla dziewczynki Viry – Teresa


Po imieniu zawołam

dla Viry

Odnajdę ciebie wszędzie

dziewczynko z Ukrainy

z wypisanym ręką matki

imieniem na plecach –

dla boskich, bo nie

dla nieludzkich oczu

to zrobiła, abyś na wieki

nie zaginęła.

.

W zburzonym mieście

zostałaś samotna w tak

okrutnym świecie

i nie wiesz, czy ktoś

zdąży przyjść z pomocą,

czy wrzuci w ciemny

dół, w gniewie.

.

Odnajdę i przytulę,

ramionami ogarnę,

po imieniu

zawołam.

.

5 kwietnia 2022 r.

**********************************************


Dialog i próba porozumienia jest jedynym wyjściem

https://www.recogito.eu/dialog-i-proba-porozumienia-jest-jedynym-wyjsciem/


Wiosną ptaki powracają nawet do zburzonych gniazd, ludzie też powrócą, odbudują domy. Tragiczne wydarzenia takie jak zbombardowanie osiedli mieszkalnych i szpitali wydają się zwykłemu człowiekowi czymś niepojętym, a jednak zdarzają się w historii „wodzowie” żądni krwi, bezwzględni, okrutni, nie przestrzegający żadnych reguł cywilizowanego świata, którzy siłą chcą sobie inne narody podporządkować. W ostatnich dniach, gdy nad Ukrainą unosi się toksyczny dym po wybuchach zakazanych bomb, środki masowego przekazu pokazują dokumentalne filmy o Stalinie i Hitlerze, aby uświadomić nie tylko rosyjskiemu społeczeństwu, że droga prowadząca ku złu jest zawsze taka sama: pogarda dla wolności osobistej człowieka i jego życia, dla suwerenności sąsiedzkiego kraju, dla innego języka.

Bronić się można na różne sposoby – żołnierze walczą z wrogiem w otwartym polu, natomiast przestrzenią, gdzie myślą toczy się bój o prawdę, jest sztuka, gdy symbolicznie ukazuje wartości, jakich bronimy, z jakimi się utożsamiamy: poczucia godności i wolności każdego człowieka na jego rodzinnej ziemi. W relacjach między historią a pamięcią można przyjąć różne opcje – dominuje etyka, lecz zaraz za nią ujawnia się stosowność, gust i smak, estetyka, styl. W czasach niemieckiej okupacji twórcy polscy pisali różnorodne wiersze opisujące tragizm losu młodych ludzi ginących w walce: Krzysztof K. Baczyński, Tadeusz Gajcy, a Czesław Miłosz napisał wtedy Poema naiwne, aby lekkością klasycznej frazy mówiącej o radości życia przeciwstawić się brutalności zabijania i ukazać „świat”, gdzie trwa nadzieja.

Gdy przeszłość, czyli historię, czynimy na powrót obecną, oczyszczamy się z traumy doświadczeń dzięki jej „przepracowaniu”, a nie tylko oskarżeniu. Do tego służy język metafory, symbolu, wieloznacznego przywołania, żeby nie był to tylko jednorazowy protest song, lecz otwarcie się języka na nowe możliwości nazywania świata, zauważenie zagubionych tematów wspólnotowych, zapomnianych uczuć i wrażeń człowieka omamionego nowinkami czy krótkotrwałą modą. „Kałmucka twarz” agresora (takiego określenia użyła w wierszu Do niego Elżbieta Juszczak) znaczy dziś prostactwo, prymityw. Należałoby się jednak zastanowić,  czemu są winni Kałmucy, mongolski lud zniewolony przez cara, upodlony w dalszej historii tak dalece, że aż powstała ta pogardliwa nazwa. W obliczu zagrożenia widzimy jaśniej, co jest niezbędne, co konieczne, a co pozostaje nadmiarem, pozą, jednorazowym aktem współczucia. Przeszłość nie powinna być dla nas czymś obcym, niedostępnym, bo to przecież są nasze rodzime korzenie, dlatego warto wspominać dzieje rodzin, historie przesiedleń, wypędzeń, zsyłek, gdyż one najdokładniej pokazują, jak bardzo jeszcze świat nie przepracował sposobów współistnienia na pograniczu, na styku odmiennych kultur.

Dialog i próba porozumienia jest jedynym wyjściem, aby zakończona pokojem i odbudową Ukrainy ta wojna napastnicza ze strony Rosji była ostatnią w Europie mającej tak wiele wspaniałych planów współpracy i rozwoju. Jednak nie wszystkie projekty są możliwe do realizacji i właśnie rozsądek, miara, rozważenie racji, odniesienie do rzeczywistych możliwości dadzą podstawy do dalszych działań. Poeci piszą wiersze, które stają się niekiedy pieśnią, hymnem szkoły, rotą narodu. Bez refrenu wspólnie podjętego pieśń nie wybrzmi, dlatego tak ważne w obecnym trudnym czasie okazały się zbiorowe prace pomocowe, „pieśń” rąk bez słów przy kotłach z zupą i kocach podawanych zziębniętym matkom z dziećmi, gdy wreszcie przekroczyły granicę. Nie ustawajmy w czynieniu dobra i piękna, bo one są nierozdzielne, największe dzieła sztuki w świecie powstały w dążeniu ku prawdzie – przez piękno słowa, obrazu, gestu wyciągniętej ręki ku drugiemu człowiekowi, która nie cofnie się, gdy ucichną armatnie wystrzały.

Niedawno otrzymałam zaproszenie, aby ponownie uczestniczyć w Dialogu Dwóch Kultur, sesji artystyczno-naukowej pisarzy oraz literaturoznawców polskich i ukraińskich. Coroczne spotkania w Krzemieńcu przez ponad XX lat prowadzi poeta i muzealnik Mariusz Olbromski. Obecnie organizuje pomoc dla pisarzy ukraińskich. Nie będzie można w dzień urodzin Juliusza Słowackiego na początku września spotkać się znowu, by rozmawiać z próbą wzajemnego zrozumienia, bo okoliczności nie są sprzyjające – być może uda się zorganizować to spotkanie w Warszawie. Twórcy ukraińscy też potrzebują wsparcia, aby ich kultura nie ulegała wojennej zagładzie tak jak domostwa, literatura bowiem staje się siedliskiem, gdzie naród w chwilach próby ma szansę przetrwać jako wspólnota. Piszę te słowa z nadzieją, że wszyscy razem przeciwstawimy się złu, ukazując cudowne przejawy życia i szlachetne przemiany dokonujące się w ludzkich sercach.

Wiersz Mariusza Olbromskiego Nie odtrącaj aniołów (z tomiku Na szlaku dialogu, 2020) napisany w krzemienieckim kościele parafialnym mówi o zawierzeniu losowi, gdy odwołujemy się do jasnych, a też nierozpoznanych, a przeczuwanych dobrych mocy, nie zbaczajmy zatem z raz obranej drogi miłości i współpracy:

„Nie odtrącaj i dziś aniołów, / tak niewiele o nich wiadomo. / Czy i jak strzegły. Nocą? / W dzień jaki? Lata przecież / biegły. Mogło być właśnie tak, / ale inaczej się zdarzyło. / Jak to się stało, że jedni w tym / samym właśnie miejscu / sczeźli, a inni – dalej przeszli. // Nie sądź w swojej pewności / nazbyt pewnie. Nie odtrącaj / nigdy niejasnych aniołów. / Wśród blasku komputerów, / myśli wciąż bezradnej potęgi”.

Żądza władzy często prowadzi do obłędu, gdy ktoś nie uznaje przykazań, umów i chce bezwzględnie dominować. Dialog prowadzący do porozumienia można prowadzić z tym, kto szanuje zdanie drugiego. Wścieklizna, gdy pojawi się wśród zwierząt, wymaga odizolowania chorego, tak też musi być w nadzwyczajnych okolicznościach. Armia Putina właśnie atakuje elektrownię atomową, nie bacząc na zagrożenie reszty świata i swoich współobywateli. Szaleństwo kolejnego „wodza” wymaga odmiennego, nietypowego podejścia. Kim jesteśmy dziś przed Twoim obliczem, Panie?

Teresa Tomsia, 4 marca 2022

******************************************************************************************************

Dziękuję za kartki, świąteczne pozdrowienia, uwagi literaturoznawcze, które pomagają w odnalezieniu właściwego miejsca w kulturze, w świecie, w środowisku, pozwalają na nowo spojrzeć na to, czego się dokonało, co było konieczne, a co oczekiwane. Życzę dobrych dni nowego roku, oby upływały w nadziei, pokoju, wzajemnym zrozumieniu. Potrzebna jest nam „mądrość sceptycznej ufności”, świadomość „kruchej równowagi istnienia” – jak to celnie ujął krytyk Karol Alichnowicz w noworocznych pozdrowieniach – „wszak życie okazuje się rozpięte między oksymoronami, czasami przypomina balansowanie na chybotliwej linie, która może nas ocalić, ale może też skazać na upadek”. W zimowym pejzażu Bożego Narodzenia rozmowa łączy, tocząc się łagodnie, kameralnie i nie wnioski są najważniejsze, lecz zadawane pytania, na które długo trzeba szukać odpowiedzi, zastanawiać się nad sobą i przemianami dokonującymi się wokół nas.

Poznań, 6 stycznia 2022 r.


***************************************************************

Smutna wiadomość i wielki żal.

Odszedł poeta Lech M. Jakób, zmarł nagle w szpitalu w Szczecinie 13 sierpnia 2021 roku. Prowadził pomorski portal literacko-artystyczny “Latarnia Morska”, na łamach którego prezentował aktualny dorobek pisarzy oraz ukazujące się na Pomorzu pisma, w tym również treść kolejnych numerów “Toposu”. Urodził się 15 grudnia 1953 roku w Białogardzie. Od 1964 roku mieszkał w Kołobrzegu. Debiutował tomikiem Psy mojej młodości (1981). Jest autorem zbiorów wierszy i aforyzmów, powieści i opowiadań dla dzieci, m. in. Kruk najbielszy (1983), Romsky (1984), Karamarakorum (1986), Drapieżcy (2000), Poradnik złych manier (2007), Ciemna materia (2013), Rzeczy (2017), Błahostki (2021). Publikował felietony, recenzje, polemiki pod kilkoma pseudonimami. W wierszach z wyboru Zielony promień (2003), za który otrzymał nagrodę im. Ryszarda Milczewskiego-Bruno, napisał o niepokojach poznawania sensu wybranej drogi, o wątpliwościach wobec podejmowanych decyzji, o próbach zrozumienia własnego miejsca w rzeczywistości koniecznej, a nie do końca pojętej: „moja niewinność zabłądziła / wśród ścieżek dzieciństwa // ileż traw  / ileż butów zdeptałem / w poszukiwaniu drogi // a i powrotu nie ma // zostało zdziwienie // przynajmniej to” (Zdziwienie). Kołobrzeski poeta Lech M. Jakób zostawia nam w testamencie nie tylko „zdziwienie”, niepewność, ale też podziw dla świata, w jakim żył, a nade wszystko zadziwienie pięknem i tajemnicą istnienia: // haustami chłonę chłodne tchnienia / gdy światło w czułej złudzie / rozjaśnia mroczną dolinę” (Tak pełny jestem).
Pogrzeb odbędzie się w piątek 20 sierpnia 2021 roku o godz. 13.10 na Cmentarzu Komunalnym w Kołobrzegu.

***

W nowym tomiku Macieja Krzyżana 33 wiersze albo powidoki (Biblioteka “Toposu”, T. 196, Sopot 2021) czytamy:

„Moja samotność / wiem / rani tych których / kocham miłością / samolubną i niewdzięczną // cóż bowiem znaczą / bezbronne wiersze / których nie byłoby / bez tej pustelni // cóż znaczy tych / kilka słów kruchych / które nie ocalają / a bywają źródłem pychy” (samotność).

Dobra lektura w oszczędnych słowach, omówienie książki pod linkiem w “Recogito”:

https://www.recogito.eu/chwila-samotnego-przejscia/

**********************

Jerzy Ł. Kaczmarek (1964-2021)

Poeta napełniony Duchem

„Będziesz falą / niespokojną. // Brzegu dotkniesz / w ostatniej chwili” – napisał Jerzy w wierszu Przepowiednia. Cytat mówi najwięcej. Brak odpowiednich słów na pożegnanie przyjaciela, który tak nagle odszedł z naszego wspólnego świata, gdzie był postacią znaczącą, lubianą i szanowaną. Podążał osobną ścieżką, konsekwentnie broniąc wartości, w jakie wierzył, a spory światopoglądowe i artystyczne toczył z kulturą i poszanowaniem zdania odrębnego swoich rozmówców.

Jerzy Ł. Kaczmarek był i pozostanie poetą napełnionym Duchem, bo dla niego wartości duchowe były najważniejsze. Szlachetny towarzysz pisarskich inicjatyw, otwarty na różnorodne wątki twórczej działalności, serdecznie nawiązywał dialog z każdym nowo poznanym człowiekiem, interesował się uniwersalnym ludzkim losem jako życiem, które z doczesnej egzystencji prowadzi w nieśmiertelność. W esejach i poetyckich strofach poszukiwał odpowiedzi, czym jest sens istnienia. Gdy definiował dylematy nurtujące współczesnego humanistę i pytał o stan duchowości człowieka w przemieniającej się Europie, zawsze kierował myśli na „drugi brzeg”, który zaczyna się tutaj: „Chcę w ciszy / słuchać kroków tych, / którzy wieczorem / powracają z Emaus” napisał w liryku Wieczernik przywiezionym trzy lata temu z wędrówki śladami Jezusa.

Pracę profesora na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza dopełniał poezją i aktywnym uczestnictwem w życiu artystycznym i społecznym Poznania. Jako socjologa i poetę interesowało go to, co wspólne, a jednocześnie intrygowało to, co osobne – zaznaczał to w poetyckiej prozie Wędrówki i obrazy: „W kropli deszczu przegląda się cały świat. Przedwieczorna cisza. Ptaki na niebie. Płyną chmury – białe okręty – do tamtego świata. Ja w kropli deszczu – we mnie wszystko”

W ostatnim czasie uczył się języka starogreckiego z przekonaniem, że nieustanne kształcenie myśli i ducha oraz sięganie do źródeł kultury prowadzi człowieka we właściwym kierunku. Ufał losowi, a jako chrześcijanin zawierzał Opatrzności. Zmagając się z tematem odchodzenia, wiele strof poświęcił retorycznym pytaniom związanym z przeznaczeniem człowieka, uważając je za najbardziej istotne: „Jestem gotowy. // W dziurawych kieszeniach / nie ma nic (Gotowy)”; „Pan przychodzi. / Czy jesteś gotów / wejść w ciemność? / Wejść w światło? // Czy jesteś gotów / na śmierć? / Na życie?” (***Pan przychodzi).

Odejście przyjaciela tuż po święcie Wielkiej Nocy Zmartwychwstania Chrystusa jest szczególnie bolesne, a jednak w Zbawicielu, jak ufał Jerzy, upatrujemy nadziei, kierujemy się ku światłu, wspominając radośnie przeżywane chwile, niedokończone rozmowy, zarysowane artystyczne plany – z wdzięcznością za wszelkie otrzymane dary serca i myśli. Trudno się żegnać z bliskim człowiekiem, sympatycznym kolegą po piórze, który jednocześnie był autorytetem duchowym i świetnym rozmówcą z poczuciem humoru. Nigdy nie zawiódł, a hojnymi darami poetyckiej wyobraźni pomagał zapominać o różnych niesprawiedliwościach, bo – jak mawiał – świat powinien trwać w równowadze, dlatego zło należy dobrem zwyciężać, nie ociągać się z przebaczeniem, z ciepłym słowem, a zdobywając wewnętrzną wolność, odróżniać marzenia od konkretów.

Podczas wieczorów poetyckich w Domu Literatury Jurek subtelnie zwracał się do każdego z nas, uważnie słuchał i ważył każde słowo, nadając mu właściwe znaczenie, pozostawiając „niewidzialny stygmat” miłości dla ludzi i świata. Wkrótce ukaże się zbiór wierszy w formie albumu ze zdjęciami Ciągle wierzę w Miłość przywieziony z wyprawy do Ziemi Świętej jako poetycki trójgłos zaprzyjaźnionych poetów: Jerzego Ł. Kaczmarka oraz księży: Wacława Buryły i Jerzego Szymika. W jednej ze strof czytamy znamienne przesłanie Jurka: „Jedno słowo modlitwy / pozostaje na ustach. / Stąd do nieskończoności / jest tylko krok. Uczynią go / napełnieni Duchem” (Napełnieni Duchem). Pozostały maszynopisy wierszy, które w najbliższych dniach miał zamiar posłać do wydawnictwa jako drugi, po zbiorku Niewidzialny stygmat (2019), tomik poetyckiej serii Biblioteki „Toposu”. Jego literacki i naukowy dorobek wymaga od nas wszystkich pielęgnowania i upowszechniania, gdyż jest to cenny dar nie tylko dla Poznania, lecz również dla całej polskiej kultury.

Drogi Przyjacielu! Nie zapomnimy, będziemy nieść poetycką wieść nadziei pozostawioną światu i pomnażać dobro, jakim nas obdarzyłeś. Niech Ci ziemia lekką będzie, pamięć ludzi serdeczną, a Miłosierdzie Boże – nieskończone.

Teresa Tomsia

Poznań, 15 kwietnia, cmentarz przy ul. Bluszczowej

**************************


Niech Dzień Zmartwychwstania przyniesie nam Wszystkim duchowe wzmocnienie i zdrowie na dalsze dni. Nie patrzmy na tych, którzy chcą nam przewodzić, lecz raczej na tych, za którym chcielibyśmy i powinniśmy podążać dalej niż dziś, ponad zwątpienie i niepewność.

Dobrych godzin! Pozdrawiam świątecznie – Teresa

https://www.recogito.eu/przeslanie-ksiedza-poety-na-wielkanoc/


Spojrzenia, błyski, przypomnienia

na stronie: http://recogito.eu/spojrzenia-blyski-przypomnienia/

znajdziecie ten esej ze zdjęciami.

Z życzeniem pomyślności w nowym roku – Teresa


Szkicowanie portretu Mistrza to niełatwe zadanie, wymaga również przyjrzenia się własnej drodze poznawania i odczytywania znaków rzeczywistego. Zwykle niewiele więcej wiemy o ludziach, którzy powszechnie są znani i podziwiani za osiągnięcia artystyczne bądź społeczną działalność – oprócz tego, co przeczytamy o ich dokonaniach w prasie lub czego dowiemy się z telewizji, z encyklopedycznych notek. Dopiero po latach jesteśmy w stanie dopełnić wiedzę z dodatkowych źródeł, z odkrywanych białych plam, z zasłyszanych anegdot i wydrukowanych wspomnień. Niektórzy zaciekawiają nas bardziej niż inni oryginalną postawą, kulturą bycia, wrażliwością na potrzeby drugiego człowieka. Mistrzowską umiejętność rozmowy z „uczniem” rozpoznajemy po tym, że zawsze z uwagą zostajemy wysłuchani, a często otrzymujemy mądrą radę, która nam pomaga w rozwiązywaniu problemów bądź wskazuje dobry kierunek poszukiwań.

Julia Hartwig (14 VIII 1921 – 14 VII 2017) jest mistrzynią refleksyjnego wiersza – hojnie obdarowała polską kulturę, wzbogaciła naszą wiedzę o literaturze światowej tłumaczeniami poezji z języka francuskiego i angielskiego, refleksjami o znaczeniu sztuki ocalającej istnienie, wiele jej metaforycznych zdań ostało się jako cytowane aforyzmy, błyski. Rzadko się zdarza, że mamy możliwość wczesnego spotkania się oko w oko z Mistrzem i porozmawiania o sprawach dla nas ważnych, tym bardziej jest to cenne. Powołanie do służenia drugiemu człowiekowi ma rozmaite oblicza – ofiarność misyjną, cierpliwość nauczycielską, wyrozumiałość ojcowską, miłość matczyną, ideę społeczną. Czasem pragniemy, aby ktoś stał się naszym przyjacielem lub duchowym przewodnikiem, skoro taką wybrał życiową drogę, lecz okazuje się to niemożliwe z różnych powodów. Zadajemy sobie wtedy pytanie, co jest ważniejsze w każdym powołaniu – wiedza czy wiara, szukanie piękna czy prawdy, wrażliwość czy umiejętności? Jak zrozumieć całą złożoność świata w różnorodnych postawach ludzi, skoro pozostaje nam niepełna wiedza i ledwo co zdobywane doświadczenie w skromnych społecznie warunkach? A jednak, niezależnie od uzyskanych przykładów i wiedzy, łączy nas pragnienie poznawania tajemnicy istnienia. Stawiamy pytania, na które może nigdy nie znajdziemy odpowiedzi, lecz wspólne zastanawianie się nad sensem życia tworzy więź trwalszą nieraz niż pokrewieństwo.

Tak jest w przypadku redaktora Marka Wittbrota, który stworzył pallotyński portal „Recogito” i konsekwentnie od dwudziestu lat – mimo wielu przeszkód i losowych utrudnień – prowadzi i rozwija to pismo, podkreślając co jakiś czas, że bez pomocy przyjaciół nic by nie zdziałał, bo tylko w dialogu i wzajemnym zaufaniu możemy się porozumieć i pojąć odmienność doświadczeń, odczuć, stylu, upodobań. W pozdrowieniach życzy często współpracownikom „odwagi i wierności słowu, nade wszystko temu, jakie przychodzi z wysoka” i podkreśla, że baczne spojrzenie na to, co się wokół dzieje, nie powinno omijać kwestii we współczesnym świecie niewygodnej: daru życia, cierpienia i przemijania, współodczuwania. Jeśli spojrzenie poety czy dziennikarza ma być krytyczne, a jednocześnie rzetelne i serdeczne, nie może mijać się z prawdą ani manipulować faktami. Metafizyczne ujęcie obrazu świata – czy chcemy tego, czy nie – prowadzi najczęściej ku zagadnieniom eschatologicznym. Szkicowanie portretu Mistrza przypomina o tym, że poprzez obraz zewnętrznego powinniśmy docierać w głąb, że fotografia wyraża jedynie część prawdy i zachęca do pytań o niewidzialne. W wierszu  Portret artysty czytamy: „Jeśli portret ma być wierny/ będzie trudny// Możesz być pewien/ nikogo nie będzie obchodziło podobieństwo/ ale: Skąd padało światło” (Julia Hartwig,  Jasne niejasne, Wydawnictwo a5, 2009).

Cienie Mistrzów, którzy odeszli przed nami, pozostawiają ślady, znaki na drodze, myśli do odczytania, „błyski” zapisywane w notatniku, z których później powstają wiersze albo po prostu stają się poruszającym uczucia bodźcem, namysłem nad przeobrażeniami rzeczywistości. Mistrz potrafi patrzeć prosto w oczy całemu światu i wysoko trzyma głowę, żeby nie poddawać się złym spojrzeniom i nastrojom, a gdy kładzie swoją dłoń na naszym ramieniu, czujemy się obdarowani nie tylko zaufaniem, lecz również przekazywaną tradycją kultury bycia. Sztuka słowa otrzymuje w poezji Julii Hartwig ważne zadanie – ma być jak „spojrzenie” obejmujące całość: górę i dół, wysokie i niskie, widzialne i niewidzialne, bo choć dane są tylko urywki, fragmenty, chwile, trzeba próbować pojąć sprzeczności, ogarniać różnorodne przestrzenie, korzystać ze zmysłów i ducha, zakreślać ramę człowieczych doświadczeń. Czyż można inaczej opisać dzieje świata, jeśli nie w indywidualnym rachunku sumienia, w oryginalnym języku metafory, jakim poeta opowiada każdy osobny los, powiew nadmorskiego wiatru, wspomnienie chwil nad Sekwaną, widok z okna gościnnego domu pallotynów przy rue Surcouf, gdzie przez lata poetka bywała gościem? Zdarzenia, rzeczy i widzialne znaki tworzą zbiór pamięci o człowieku i jego tajemniczej drodze z realnego w świat niewidzialny, określają filozofię życia w dążeniu ku prawdzie i pięknu, zaświadczają o niepowtarzalnym istnieniu. Pokazują drogę, jaką każdy z nas musi przebyć, podążając śladami szlachetnych Cieni.

Przeważnie zauważamy obecność tych, którzy coś ciekawego proponują, pociągają innych do działania nowym projektem czy ideą, tworzą wspólnotę zainteresowaną upowszechnianiem literatury albo umacnianiem społeczności lokalnej poprzez odkrywanie kart historii zapisanej w rodzinnych pamiętnikach, ukazanej na fotografiach z albumów ukrywanych przed publicznym odczytaniem przez długie lata. Spotkania z ludźmi o wybitnej osobowości pozostają na zawsze w pamięci, choćby to były chwile, urywki rozmowy, krótkie cytaty w książkach i pozdrowieniach z podróży. Ważne jest „spojrzenie” Mistrza, gdy przygląda się nam w działaniu, gdy zauważa w nas coś, czego my sami przedtem nie byliśmy w stanie dostrzec – ujawnia nasze możliwości twórcze i duchową moc gotową do uruchomienia. Każde spotkanie i rozmowa z Julią Hartwig  naznaczone były indywidualnością poetki, jej bogatej osobowości, przebiegały w pogodnym nastroju, a zarazem pełnym powagi zwróceniu się ku drugiemu, który dopiero kroczy po śladach, odczytuje znaki.

Mistrz w działaniu dla dobra wspólnoty, wyznaczający tymczasowe i dalekosiężne cele praktyczne, pragnący ukazać rodakom alternatywę dla komunizmu w solidaryzmie społecznym,  to  bardziej myśliciel i wizjoner niż typowy polityk starający się o dobro swojej partii. Kornel Morawiecki (30 V 1941 – 30 IX 2019) kierował się myślą przewodnią: „Prawdy i Sprawiedliwości, Wolności i Solidarności trzeba szukać, trzeba im służyć – mieć je nie sposób”. Wyrzucony z kraju bez możliwości powrotu po półrocznym więzieniu w 1988 roku i udaremnionej próbie powrotu, nie dał się zwieść z wybranej drogi urokiem rzymskich zabytków, emigracyjną swobodą ani cywilizacyjnymi zdobyczami Ameryki, wiedział bowiem, że tylko niezłomną wytrwałością można przemieniać świat, pozostając wiernym wybranej drodze, mimo porażek, ludzkich błędów i zwątpień, że wciąż trzeba powracać do źródeł.

Nie pisał wierszy, a jednak miał metaforyczną wizję świata dobrego i pięknego, solidarnego, dużo czytał, interesował się poruszanymi tematami tożsamościowymi w esejach współczesnych pisarzy. Na jedno z jego autorskich spotkań w Poznaniu przyniosłam świeżo przysłany z Paryża album wydany na 40-lecie Centrum Dialogu i kilka tomików polskich poetów skupionych wokół „Recogito”, z czego Kornel Morawiecki bardzo się ucieszył, czytał i oglądał, zabrał do dalszej lektury, bo – o ile mi wiadomo – nie był nigdy gościem domu pallotynów przy rue Surcouf, a interesowało go wszystko, co bliżej niepoznane. Człowiek, o którym chcielibyśmy powiedzieć, że jest Mistrzem, zawsze bywa zainteresowany drugim człowiekiem, jego ideami, stylem życia. Czasem oczekujemy od niego rady i błogosławieństwa niczym od księdza po kolędzie.

W postawie Kornela Morawieckiego, w pozostawionym nam przesłaniu, imponuje współodczuwanie i rozumienie racji indywidualnych wyborów, stawianie pytań o przyczyny, a nie tylko o skutki, szacunek i brak pretensji do tych, którzy poszli w swoją stronę, bo mają inne poglądy na przemiany społeczne.  Wciąż wybrzmiewa jego myśl dająca naszej ojczyźnie nową nadzieję: Wolni i Solidarni! Nie ma do tego jednej słusznej drogi, trzeba się zrozumieć i porozumieć, wzajemnie uszanować, szukać sposobów na utrwalenie wspólnoty. Był obywatelem Polski bez prawa wjazdu do kraju, a jednak nigdy nie zawahał się, by działać dalej. Przekraczanie granic niemożliwego ma w przypadku lidera Solidarności Walczącej metaforyczną wymowę, dlatego też na spotkaniach z publicznością rozmowa toczyła się również o roli sztuki w utrwalaniu etosu solidarnego społeczeństwa obywateli szukających prawdy. Jeśli pojawia się projekt polityczny, tam też zwykle objawiają się postawy etyczne i estetyczne, a idee znajdują swoje symbole. Zaskoczyło mnie właśnie to, że polityk w tak subtelny sposób prowadzi publicznie rozmowę, że nikogo nie oskarża, nie poniża, że wsłuchuje się w argumenty rozmówcy, a do tego interesuje się jego pracą twórczą. Działając w ten sposób, nieoczekiwanie staje się promotorem koniecznych przemian w nas samych,  gdy odkrywamy potrzebę zrozumienia naszych pragnień.

Kornel Morawiecki przypominał, jak ważne jest zadbanie o dziedzictwo kultury w kraju i na emigracji, gdzie myśl niepodległościowa ma wielowiekowe korzenie. Człowiek w pojedynczej drodze napotyka przecież na wiele trudności, pokonuje słabości, jednak dla dobra wspólnoty potrafi uczynić dużo pozytywnego, jeśli do końca jest szczery wobec własnych błędów i osiągnięć. Bez poczucia tożsamości trudno odnaleźć miejsce we wspólnocie i bezkompromisowo powiedzieć światu „tak”, poczuć się godnie w swoim domu i doznać w nim wspólnej z innymi obecności.

Pasja zadawania niewygodnych pytań, a także odwaga nowego spojrzenia na sztukę, politykę, społeczne obyczaje, dodaje nam siły, aby czerpać z doświadczenia Mistrzów i Przyjaciół, przyglądać się im, jak radzili sobie w trudnych warunkach, co nam mieli do powiedzenia o sobie i świecie, by to stało się podłożem dla naszego rozwoju w sferze etycznej i estetycznej. Gdy podejmujemy niełatwe wybory, odwołujemy się do tradycji, lecz wyruszamy w nieznane, by dodać od siebie coś istotnego, a prowadzi nas pragnienie poznawania świata, nieodkrytych obszarów. Marek Wittbrot zauważa – pisząc o malarstwie paryskiego współpracownika „Recogito”, z którym współdziała od początku istnienia pisma – że pozostał on wierny swoim artystycznym wyborom, nie zamykając się wszakże na żadne doświadczenie zaczerpnięte z tradycji:

„Artur Majka należy do tych nielicznych, którzy w sztuce nie uciekają od samych siebie, nie próbują innych przerobić na własną modłę ani nie silą się na tani awangardyzm. Dana została mu świadomość, jakiej większość jest pozbawiona. Z Dürerem, ale również z Lebensteinem, łączy go zdolność łączenia piękna z mądrością. Ani w przypadku autora renesansowej Apocalypsis cum figuris, ani w witrażach  i ilustracjach do Apokalipsy św. Jana tworzonych pod koniec XX wieku, ani w sitodrukach powstałych niedawno w pracowni przy avenue Emile Laurent w Paryżu –  nie wyszukany estetyzm ni natarczywy turpizm doszły do głosu, lecz uporządkowanie, stosowność, symetria, rytm, funkcjonalność i, scalające wszystko, dispositio” (O wystawie „Apokalipsa św. Jana. Dürer – Lebenstein – Majka”, kwartalnik „Bliza” 2/2020).

Piękno świata dostrzegamy w oczach człowieka patrzącego na nas z miłością i zrozumieniem, z przyjaźnią, ze współodczuwaniem, ze świadomością, jaką przeszliśmy drogę. Przywołuję często i utrwalam w pamięci pełne godności i życzliwości spojrzenie Julii Hartwig, światło bijące z jej postaci bogatej doświadczeniem życia złączonego ze sztuką słowa. Zapamiętam też serdecznie „ostatnie spojrzenie” Kornela Morawieckiego na biesiadzie z okazji 35-lecia Solidarności Walczącej w Stajni „Rotmistrz” w Bolesławcu 15 września 2018 roku – tę chwilę, „gdy wstaje, obejmuje spojrzeniem / Ludwikę w płaszczu koloru jesieni, dzieci przyjaciół / biegnące ku bryczce, konie prowadzone ze stajni, / Joannę częstującą gości – i podnosi rękę na pożegnanie. // Łagodnym uśmiechem błogosławi nas wszystkich”* (Teresa Tomsia, Ostatnie spojrzenie, „Gazeta Obywatelska” nr 205/2019, s. 9).

Uchwycić spojrzenie drugiego nie jest łatwo, trzeba zatrzymać się na chwilę, zapomnieć o sobie i swoich sprawach, przygotować się na odbiór niewiadomego, stać się lustrem. Nie wystarczy zobaczyć sylwetkę z zewnątrz, podziwiać kształty i styl bycia. Warto wsłuchać się, jak mówi do nas inny człowiek, co nam chce przekazać, jakie blizny czy piętno stara się ukryć, jaką walkę o tożsamość ze słabościami i pragnieniami nie do spełnienia próbuje zachować w tajemnicy. Dlatego portrety i autoportrety w wykonaniu dawnych mistrzów tak nas przekonują, bo oni, obserwując innych i patrząc w siebie, starali się dotrzeć głębiej niż widzi oko, niż może ukazać kolor na płótnie. O trudzie portretowania pisze filozofka szukająca w rozedrganej rzeczywistości śladów wartości i prawd stałych:

„Sztuka portretowania polega na wnikaniu w głąb, na dotarciu do najbardziej ukrytych sekretów, do tego dziwnego rdzenia, który czyni, że ktoś jest właśnie tym, a nie innym. Jakkolwiek by się jednak mistrz starał, jakkolwiek by były przenikliwe jego oczy, coś i dla niego pozostaje ukryte. Gdzieś napotyka granicę, która nie daje się przekroczyć. Jest ona tak szczelna, że ten inny zawsze pozostaje tajemnicą” (Barbara Skarga, Ślad i obecność, PWN, 2004, s. 57). Refleksję tę można by dopełnić uwagą Marka Wittbrota, który w eseju Do Mony po raz drugi („Recogito” nr 68, 2012 r.) zauważa, jak ważne jest czerpanie z różnorodnych doświadczeń i szukanie wspólnego mianownika zwanego sensem lub poczuciem dosytu: „Przynajmniej od czasu do czasu warto, nie tyle porównać – „własne” z „cudzym”, „swoje” z „nieswoim”, „sobie właściwe” z „nieznanym” – co złączyć, nałożyć, zmieszać… lazur z bursztynem, amarant ze szkarłatem czy szafir z alabastrem. Możliwości jest wiele. Być może właśnie dzięki temu nasze spojrzenie staje się wielobarwne. I choć na moment nietypowe, niejednorodne, niejednostajne. Chociaż na jakiś czas niezwyczajne”.

* Ludwika Ogorzelec – paryska autorka rzeźb „krystalizacja przestrzeni” gościła w Bolesławcu. Joanna Frankiewicz – z mężem Maciejem Frankiewiczem tworzyli poznańską Solidarność Walczącą.

Teresa TOMSIA

———————————————————————–

“Samotny lot”

jest nam teraz dany na co dzień.

Zajrzyjcie na stronę paryskiego “Recogito” do tekstu o tomiku pod tym tytułem. Pozdrawiam!

http://recogito.eu/z-lotu-ptaka-okiem-poety/


***********************


W Dzień Zmartwychwstania rośnie w nas nadzieja. Poetka Zofia Beszczyńska napisała niegdyś w wierszu prorocze słowa, jakby przygotowując siebie i bliskich na utratę, na trudny czas osamotnienia i rozstania, który prędzej czy później nadchodzi, a nie sposób się z tym pogodzić: muszę się nauczyć porzucać tych których kocham / porzucać myśli o nich jak zużyte ciało / i białe kości znów złożyć w jedno i iść przed siebie / patrzeć na nowe niebo nieznane konstelacje / śnieg wokół jest czysty i tak zimny że odbiera oddech / odbiera pamięć odbiera pamięć odbiera pamięć (Żyję śpiewając, Wyd. Książkowe IBiS, Warszawa 1996).

Doświadczenie śmierci i ciężkiej choroby zmienia nasze widzenie świata, umniejsza zaufanie do wytrzymałości ciała oraz spodziewanych przyjaznych okoliczności, uczy ostrożności i przewidywania. Poezja pomaga nam wyrazić emocje, ukoić w sobie niepokój. Ważne, by nie tracić nadziei, by zachowywać w pamięci dobre chwile, które pomagają przetrwać trudny czas odosobnienia i niepewności.

*  *  *


Polskie dzwony


Rozkołysane polskie dzwony

słuch wystawiają mój na próbę,

rano dobrą nowinę głoszą,

nocą przynoszą wieść o zgubie.

.

Raz więc przeżywam dzień zwycięstwa,

raz miesiąc utraconej szansy,

Jedni wołają: trzeba męstwa!

Drudzy prasują spodnie w kancik.

.

Kwarantanna, kwarantanna

jest potrzebna uszom moim,

abym mogła własnym brzmieniem

znowu struny swe nastroić.

.

O, zatopione polskie dzwony,

zamilkły w bagnach wasze serca.

Kiedy je ktoś usłyszy nocą,

to krzyczy: głupek, innowierca!

.

Więc ściszam głos mój, który we mnie

bije jak wielki dzwon na alarm

i mijam inne nieme dzwony –

jak one milczeć wciąż się staram.

.

Te nasze dzwony, polskie dzwony

dla bohaterów głośno biją,

lecz tym, co dawno już pomarli –

nie wiedzą o tych, którzy żyją.

.

Z mądrości wieków nauka płynie,

że mity często ludzi zwodzą

i trudno objąć je rozumem

największym nawet w dziejach wodzom.

.

Kwarantanna, kwarantanna…


Teresa Tomsia

* Tekst piosenki Polskie dzwony powstał w połowie lat 80-tych XX wieku tuż po stanie wojennym, gdy byliśmy osamotnieni z innych powodów, a kwarantanna była indywidualnym i solidarnym wyborem, a nie koniecznością. Jest zamieszczony w zbiorku piosenek literackich Perswazje (Rhytmos, Poznań 2002) z nutami Aleksandra Brzezińskiego i w śpiewniku z płytą  Wielkopolska w naszych sercach (2018) z muzyką Mariusza Matuszewskiego.

*  *  *


Z A P R O S Z E N I E

Dom Literatury Biblioteki Raczyńskich zaprasza na spotkanie z Teresą Tomsią.

Rozmowę z autorką zbioru szkiców Niedosyt poznawania (WBPiCAK, Poznań 2018)

poprowadzi prof. Jerzy Ł. Kaczmarek. 19 listopada 2019 r. (wtorek), godz. 18:00,

Pracownia-Muzeum J.I. Kraszewskiego, Poznań, ul. Wroniecka 14.

Fragmenty recenzji o książce:

***

Jako poetka i jako krytyczka literatury Teresa Tomsia w swoim pisaniu realizuje ten sam cel – chce ocalać rzeczy ulotne (pojedyncze chwile, ludzi, emocje), odwołując się do tego, co mniej znane (“warto czytać polską lirykę nie tylko według list nominacji do nagród literackich” – pisze). W niepoliczalnych, kruchych elementach egzystencji autorka dostrzega wartość samą w sobie i “tym” spojrzeniem z reguły czyta współczesną poezję, prozę i eseistykę.

Kamila Dzika-Jurek, Biorąc na warsztat kruchość, “Nowe Książki” 5/2019, s. 54-55

***

Wysiłki bohaterów książki Tomsi, zmierzające do zgłębienia sekretu własnego bycia, zachęcają czytelnika do egzystencji świadomej, uważnej i czujnej, bo jedynie wtedy – sugeruje poetka, wskazując na późną lirykę Julii Hartwig – można uczynić z życia refleksyjną, wychyloną w stronę metafizyki podróż, w której znajdzie się miejsce na radość poznawania, zachwyt nad trwaniem, podziw dla wszelkiego stworzenia i dążenie do prawdy piękna.

Jan Jastrzębski, Ogród duchowy Teresy Tomsi, „Topos” 2/2019, s. 161-162

***

Poetyckie słowo ma według Tomsi ograniczone możliwości, jeśli chodzi o wyrażanie niewyrażalnego, o czym pisze autorka w podsumowaniu omówienia książek Julii Hartwig i Zbigniewa Jankowskiego: „Gdy dokonuje się misterium wejścia w tajemnicę Słowa, poetyckie słowo cichnie, może wszak być drogowskazem – jakie ścieżki, style i wartości wybrać w drodze ku celom ostatecznym”. Ostatecznie więc, by poznać Tajemnicę, trzeba wyjść poza słowo, ale to właśnie słowo może wskazać kierunek, w którym należy się udać. Niedosyt poznawania to niezwykle interesująca i wielowymiarowa pozycja. Jej pobieżne przejrzenie mogłoby sugerować, że chodzi w niej tylko i wyłącznie o recenzje książek, jednak po wnikliwszej lekturze i doczytaniu jej do końca mamy nieodparte wrażenie, jakbyśmy siedzieli z autorką przy kawie i rozmawiali przyjaźnie o ludziach i książkach, otwierając się jednocześnie na siebie w empatycznym współodczuwaniu.

Jerzy Ł. Kaczmarek, Niedosyt czytania, kwartalnik “Fraza” 1-2/2019, s. 309-312

***

Pozdrawiam serdecznie wierszem „Prześwit” szczególnie Tych, dla których pamięć o bohaterach Czerwca 1956 roku i prawda historii jest częścią poczucia tożsamości, szukania ładu i dialogu –  wiersz pochodzi z tomiku „Kobieta w kaplicy” (Biblioteka „Toposu”, Sopot  2016). Dobre myśli przesyłam Teresie Majchrzak i Jej Bliskim.

Teresa Tomsia

Poznań, 28 czerwca 2019 r.


Prześwit


Ulice Poznania dziś biało-czerwone dla pamięci Czerwca’56 –

przed murami Cegielskiego słychać apel poległych, tablica

z brązu dla Romka Strzałkowskiego lśni w porannym słońcu.

Jedziemy na górczyński cmentarz, by pożegnać koleżankę

ze szkoły muzycznej – to już ten przedział: zaczynają się

marsze żałobne, podawanie czarno-białych fotografii z rąk

do rąk. –  Tak, tak, na płuca, jak u romantycznych geniuszy –

oczywiście dotkliwość współczesna, traktowana chemią

zamiast upuszczania krwi na batystową chustkę.

.

Próbujemy naprędce przypomnieć, jaki repertuar

wybrała na ostatni koncert, których nut nie udało się

odczytać do końca i kogo zabrakło w drzwiach,

gdy wreszcie rozległy się brawa. A przecież wkrótce

nadeszła, bo każdy z nas staje się kiedyś jej rówieśnikiem

i gra, jak mu zagra, nie bacząc na wskazówki Mistrza.

.

Każdy z nas w końcu dorasta do mistrzostwa

w pytaniach o sens odchodzenia, gdy usłyszy pierwsze

takty sonaty Chopina w kondukcie pogrzebowym

z głośnika niesionego przez ministranta, który człapie

w za dużych butach tuż za księdzem, a jego pochylone

plecy przesłaniają niebieski prześwit.

Poznań, 28 czerwca 2016 r.

***


22 maja 2019 r.

Na łamach “Nowych Książek” 5/2019 w recenzji Biorąc na warsztat kruchość Kamila Dzika-Jurek omawia zbiór szkiców Niedosyt poznawania:

“Jako poetka i jako krytyczka literatury Teresa Tomsia w swoim pisaniu realizuje ten sam cel – chce ocalać rzeczy ulotne (pojedyncze chwile, ludzi, emocje), odwołując się do tego, co mniej znane (“warto czytać polską lirykę nie tylko według list nominacji do nagród literackich” – pisze). W niepoliczalnych, kruchych elementach egzystencji autorka dostrzega wartość samą w sobie i “tym” spojrzeniejm z reguły czyta współczesną poezję, prozę i eseistykę. Toteż jej nowa książka Niedosyt poznawania nie jest typową pozycją krytycznoliteracką. Narzędziami literaturoznawczymi Tomsi są raczej czułość niż dociekliwość, raczej poczucie więzi i bliskość z czytanym tekstem zamiast dystansu. (…) Tomsia docenia i wybiera ze współczesnej literatury polskiej interesujące wątki, wśród jej twórców szuka tego, co ją samą jako czytelnika, artystkę i człowieka przyciąga oraz ciekawi. To sprawia z kolei, że przedstawia się w swojej książce bardziej jako promotor wybranych utworów i artystów niż krytyk, eksponując tematy oraz wartości, z którymi się utożsamia. Swoją nową książkę autorka Z szarego notatnika podzieliła na dwie części i zatytułowała je: Przeciw nicości oraz W pamięci, w odbiciu. Pierwsza to zestaw dwudziestu ośmiu krótkich esejów. Tomsia recenzuje w nich nowo wydane tomiki poezji (jak Różo szronu Wojciecha Gawłowskiego, Z Księgi Przejścia Adriany Szymańskiej, Matecznik Małgorzaty Lebdy), nowe wybory wierszy (Wiersze niecierpliwe Wincentego Różańskiego czy Pocałuj światło Wojciecha Kassa), zastanawia się nad szczególną figurą stylistyczną w poezji danego autora albo zadaje pytania o sens pewnych działań docenianych przez nią artystów (…) Autorkę interesują sprawy trudne do ocalenia w życiu, zwłaszcza w jego pospiesznym, codziennym trybie. “Rzeczom kruchym” (to tytuł wiersza Bogusławy Latawiec; interpretację jej twórczości znajdziemy również w Niedosycie poznawania), poświęca Tomsia w całości tę książkę”.

**********************************************************************************************************

W jakie wpiszemy się słowa?

Ewa Najwer (1933-2019) poetka i obywatelka

Autorka poezji refleksyjnej i literatury faktu: Komitet 80/81. Pięć kamyków Dawida (SPP, 2006); Krajobraz po szoku. Wspomnienia (nie)kontrolowane 1981–1982 (Media Rodzina, 2017) zmarła w Poznaniu 13 maja 2019 roku. Pożegnanie jest trudne szczególnie dla tych, którzy znali Ewę bliżej z przyjacielskich spotkań i patriotycznych uroczystości pod Pomnikiem Ofiar Katynia i Sybiru, którzy czerpali radość i satysfakcję z intelektualnych kontaktów i wspólnych społecznych działań. Ewa odchodzi zabierając z sobą część tradycji – tradycji eleganckiego i kulturalnego sposobu bycia z szacunkiem dla cudzej postawy, tradycji poczucia obowiązku w społecznikowskim zaangażowaniu i rzetelnym wyrażaniu obywatelskiego głosu w ważnych sprawach egzystencjalnych, etycznych i estetycznych, w odważnym upominaniu się o prawdę historii. Doświadczona przez totalitarny system (jako dziecko z matką zesłana do Kazachstanu ze Stanisławowa, ojciec Adam Najwer ofiara zbrodni katyńskiej) zachowała czujność wobec wszelkich ideologii i nowatorskich pomysłów naprawy świata, doradzała dystans i pomijanie niegodnych zapisków czy wypowiedzi „znawców” polityki, literatury, obyczaju, bo wiedziała, że prawdziwych przewodników duchowych nie jest łatwo spotkać. W Kronice Miasta Poznania wydanej po śmierci Jana Pawła II (Ślady świętości, 2005) Ewa Najwer napisała we wstępie do cyklu wierszy poznańskich poetów żegnających metaforą odchodzącego papieża:

Nikt nie jest w mocy przeniknąć do wewnętrznego świata innego człowieka. Nikt z nas nie potrafił tym bardziej wejść w skupienie Jego umysłu, w aurę Jego modlitwy, w Jego mistyczne spotkania z Nadprzyrodzonym. Ale duchowo jesteśmy zdolni poszukiwać i drążyć w tych samych przestrzeniach, gdzie On, i gdzie można się z Nim nadal spotkać. To czysto duchowe zbliżenie, choćby na przelotny moment, otwiera zupełnie inne krajobrazy, nieprzeczuwalne wartości, nigdy dotąd nie zaznany rodzaj wzruszenia. Nawet samo pragnienie takiej bliskości bezmiernie wzbogaca”.

Zawsze elegancka i subtelna obecność Ewy wśród nas przypominała o uszanowaniu cudzych wartości i obecności innego, o kulturze bycia i rozmowy, o dyskutowaniu na argumenty, a nie tylko na emocje czy uprzedzenia, o zasadach, jakich należy się trzymać: wzajemnego poszanowania dobrego imienia i poczucia godności drugiego człowieka. Odważnie zabierała głos podczas publicznych debat i literackich dyskusji, których była honorowym gościem, dopełniała wystąpienia prelegentów wiedzą o kulturze Kresów i okolicznościach czasu społeczno-politycznych przeobrażeń. Wiersz poświęcony papieskiej księdze pamięci, której kartki zamknął wiatr, zakończyła poetyckim pytaniem w imieniu nas wszystkich, świadków dzieł i odchodzenia: „na jakich odnajdziemy się kartach / w jakie wpiszemy się słowa”?

Przyjaciel Ewy Najwer, poeta i opozycjonista Marian Dźwinel, towarzysz w wielu spotkaniach autorskich i dysputach, zapytał w wierszu o Janie Pawle II: „Jakimi słowy dosięgnąć/ Jego znikliwej obecności”? I my dziś moglibyśmy zapytać: Jakie są sposoby rozpoznawania obecności kogoś bliskiego, kto niespodziewanie odchodzi? Czy wystarczy przyjacielska troska w telefonicznej rozmowie w dzień ostatecznej godziny, z zapytaniem o zdrowie? Ta ostatnia nasza rozmowa w sobotę 11 maja toczyła się o antybiotykach, literackich nowinkach, nie do końca ułożonych sprawach. Ktoś powiedziałby, że to nieważne, a to właśnie przyjazna pamięć, z pozoru zwyczajna, sąsiedzka czułość współodczuwania towarzyszyła Ewie w ostatecznej drodze ku uniwersum. Gdybym wiedziała, że to ostatnia rozmowa, czy mogłabym zapytać o coś więcej? Najważniejszy dialog toczy się między ludźmi bez słów, polega na zaufaniu i dobrej woli, na szacunku i pamięci.

Hołd pamięci w kościele na mszy św. i na cmentarzu złożyli krewni, przyjaciele ze Stowarzyszenia „Katyń”, pisarze, aktorzy, bibliotekarze, Sybiracy, sąsiedzi, uczniowie. Otrzymaliśmy wszyscy od Ewy przyjazne dary i każdy będzie je na swój sposób i wedle umiejętności pomnażał. Zapamiętamy Ewę Najwer jako wnikliwą pisarkę i dzielną kobietę, odważną obywatelkę o niezależnych sądach i uczynnego społecznika. Uczyła nas swoją postawą, jak ważne jest, by niezależnie od okoliczności zachowywać poczucie własnej godności – nawet jeśli ktoś bliski nas zawiedzie – i trwać przy wartościach, jakie mamy w sercu, w pamięci, w doświadczeniu wpisanym w naszą skórę, w „pragnienie bliskości”.

Dziękuję Ci, Droga Ewo, tego się trzymam, w takie wpisuję się słowa.

Nie zapomnę Twoich rad i wspólnie spędzonych godzin – Teresa Tomsia

Poznań, 20 maja 2019 r.


***********************************************************************************************************


* * *


15 kwietnia 2019 r.

Na pomorskim portalu literacko-artystycznym “Latarnia Morska” pojawiła się recenzja szkiców Niedosyt poznawania autorstwa Irminy Kosmali. Całość tekstu na stronie: www.latarnia-morska.eu

Irmina Kosmala pisze, że książka “stanowi kompas, dzięki któremu możemy trafić do celu swych literackich upodobań. Jej pierwsza część o znamiennym tytule Przeciw nicości dla czytelnika z pewnością stanowić będzie przewodnik po współczesnej poezji polskiej. Wśród kilkudziesięciu omówień poetyckich książek pojawiły się znane nazwiska: Hartwig, Kamieńska, Kass, Kuczkowski, Lebda, Niemiec, Nowosielski, Orliński. Po wysmakowanym i zorientowanym ku ludzkiej egzystencji doborze lektur rozpoznajemy nie tylko gust czytelniczy poznańskiej poetki i eseistki, lecz również odkrywamy, co ją niepokoi, nurtuje, porusza.   Pytania ontologiczne przeplatają się z eschatologicznymi. W drugiej części książki W pamięci, w odbiciu autorka skłania się ku eseistyce, nanizując na jasne nici wspomnień spotkania autorskie, przejmujące lektury ulubionych pisarzy, opisuje chwile spędzone ze znamienitymi ludźmi kultury. Najbardziej poruszającą z historii okaże się jednak ta o Mamie. W Kładce przy łóżku opowie autorka o codziennych zmaganiach z jej chorobą, ale i pamięcią okrutnej zsyłki na Ural, tyfusie i innych śmierciach ciała i ducha, które drobna Mama całe życie dźwiga i dzielnie przezwycięża. A zatem Pamięć i Prawda – wierne powierniczki wspomnień i uczuć wybrzmiewają w Niedosycie poznawania, który w całości skierowany jest przeciw nihilizmowi i relatywistycznemu obłędowi współczesnego ducha”.

14 stycznia 2019 roku

Wszystkim, którzy zaglądają na moją autorską stronę, życzę pomyślnego rozwiązywania wszelkich spraw i zadań tego roku, pogody i równowagi ducha. Niech Wam służą zapisane tu refleksje i cytaty z wierszy, niech przypominają o Tych, którym wiele zawdzięczamy, z których myśli czerpiemy w nadziei wznoszenia się w piękno i dobro.

Ostatnio ukazał się zbiór szkiców Niedosyt poznawania (WBPiCAK, Poznań 2018), mam nadzieję, że moje skromne komentarze do lektur zainteresują Czytelników poezji refleksyjnej. Książka składa się z dwóch działów: Przeciw nicości; W pamięci, w odbiciu.

Wyzwaniem dla twórcy jest konstruowanie nowego języka opowiadania o świecie, a radością czytelnika podejmowanie reguł, jakie autor przewidział dla niego w tej grze o znaczenia.

Narysowane idealnie koło, postawiona ręką malarza kreska czy wypowiedziane przez poetę słowo poruszają naszą wyobraźnię, na nowo organizują przestrzeń komunikacji,  nieodwracalnie przeobrażając widzenie świata.

AUGUSTYNIAK BANACH GAWŁOWSKI GRZEBALSKI HARTWIG HUELLE JANKOWSKI JEŻEWSKI KAMIEŃSKA KASS KOBIERSKI KUCZKOWSKI LATAWIEC LEBDA LISOWSKI LIZAKOWSKI MASŁOŃ MELECKI NIEMIEC NOWOSIELSKI OLBROMSKI ORLIŃSKI RÓŻAŃSKI SMOLKA SOŚNICKI ŚPIEWAK SZYMAŃSKA TRZECIAKOWSKI WITTBROT ZALESIŃSKI ŻYBURTOWICZ

Dariusz Sośnicki przykłada wagę do wyważonej formy, wiersze komponuje z różnorodnych obrazów, bada ich przystawalność do siebie, zanim powstanie zwarta całość. W utworze “Przez wiele dni” daje sygnał, że będzie się trzymał tego, co w nim zaistnieje naraz, z wielu źródeł, bez wyjaśnień i dopowiedzeń: „czekałem, ale nic nie/ stało się bardziej jasne – niczego/ nie znalazłem”. Zadaniem poezji jest zatem nieustanne szukanie i odkrywanie zagadek rzeczywistości nie do rozwiązania. Jedynie filozof nie lęka się znaleźć Nic.

Dziękuję za pierwsze życzliwe opinie o szkicach i mini-esejach, serdecznie pozdrawiam uważnych Czytelników, którzy sięgają wyobraźnią głębiej, “za granicę zdania”, pytają o konteksty i duchowe powinowactwa.

********

WIERSZ JAK TLEN

Anna Augustyniak, dzięki bogu, WBPiCAK, Poznań 2017

“Topos” 3/2018

To, co dzieje się naturalnie, okazuje się cudem nie do uwierzenia – ciało rodzi się z ciała, krew i jucha wsiąkają we wspólną ziemię. Nowa książka poetycka Anny Augustyniak dzięki bogu1 zawiera kilka przeplatających się wątków ludzkiego losu ukazanego w trudnych okolicznościach, gdy profanum narzuca reguły, a także w sytuacjach ostatecznych, gdy obecność sacrum wydaje się konieczna lub nieunikniona. Na pierwszy plan wysuwa się tu egzystencja kobiet, które w różny sposób muszą radzić sobie same z narodzinami i śmiercią, a nikt ich nie może zastąpić w roli kapłanki życia czy płaczki żałobnej. Postać kobiety została przez autorkę wywyższona i uświęcona ze względu na płeć i przynależne jej zadania, z których najważniejszym jest doznawane cierpienie z powodu utraty dziecka jako części siebie: „ w oczach miałam rozcięte zwłoki/ i ogień który strawił małą duszkę/ mówili zostanie ledwie blizna/ a wyprawiają mi się niebiańskie pogrzeby” (bez spoczynku); „ranę mam nie do zagojenia/ nie do zaorania ślady szycia na okrętkę/ jestem w środku pusta” (niebyt).

Pytania o to, czy sprawiedliwe jest, że kobiety muszą rodzić dzieci, być naczyniem przyjmującym spermę, by powstawało nowe życie, że w związku z tym tajemniczym aktem stworzenia większy ciężar spada na ich ramiona, pozostają w tej książce na dalszym planie. Najważniejszą bohaterką wierszy poetka uczyniła śmierć, jej tajemnicę eschatologiczną wpisaną w kontekst szpitalny i rodzinny. Tomik dzięki bogu jest traktatem o śmierci rozpisanym na bezimienne głosy. W obliczu odchodzenia przywoływane są tu dzieje ludzi – bliskich, znajomych, poznanych z historii poprzednich pokoleń. Fragmentaryczny los ukazany poprzez chorobę, cierpienie i śmierć staje się w lirycznych opowieściach Anny Augustyniak uniwersalnym przeznaczeniem człowieka. Córka czuwająca przy łóżku ojca, który cierpi po amputacji nogi, pragnie odczuć obecność Boga w świecie ludzkich zmartwień. Szukając konkretnego zaczepienia dla swoich oczekiwań, przypomina, że dla córki ojciec jest najważniejszy jako konsekwencja dzieła stworzenia kończącego się na pewnym etapie klęską, bo śmiercią, z ludzkiego punku widzenia nie do przyjęcia, lecz w dalszym porządku świata rodzi się nadzieja: „walczyłeś/  z wiatrakami z nią walczyłeś a po niebie/ klątwy mogły latać wyzwisk chłosty/ lżenia sakramentem uświęcone/ w tym szczególnym obrachunku hołd oddaję/ spektaklowi który przyszło mi obejrzeć (…) odnalazłam boga w tobie/ a Bóg wszczepił nam kochanie się” (oracja adoracja racja). Dzieci polskie wywiezione przez niemieckich okupantów do Rzeszy tańczą w Ettlingen  pośród świerków przy dźwięku skrzypiec, jeden z chłopców gra dla dziewczyny, która nie przetrzymała zorganizowanego „misterium śmierci”. Tęskny, żałobny głos skrzypiec upomina się o szczęśliwe dzieciństwo i zagrabioną młodość. Bez miłości nie wyrasta dobro, ginie sztuka i nadzieja, ale tylko sztuka jest w stanie cokolwiek zachować w pamięci: „w najsmutniejszym dniu mojego życia/ ziemi ją oddałem/ w okolicy mostka ucisk/ naprężone struny rwą się” (grajek).

W interesujący sposób, prowokacyjny i trafnie wykoncypowany, autorka przeciwstawia w emocjonalnych, urywanych w pół zdaniach „oczywiste i znane” „tajemniczemu i niepoznanemu”, a zatem to, co zostało powiedziane zwyczajowo, mimochodem – np. tytułowe „dzięki bogu” jako utarty codzienny zwrot – zderza z tym, co wypływa z osobistego doświadczenia, z głębi uczuć, co jest jej bliskie, a niezbadane. W przytoczonym wyżej wierszu czytamy: „Bóg Ojciec mój/ gdy słów mu brakowało/ lub chciał trochę więcej wyznać/ czego mowa nie potrafi/ grał na skrzypcach słychać było/ szamotanie wróbla co wyjęty z gniazda”. Poetkę interesują możliwości poetyckiego języka w wyrażaniu doznań skrajnych, kiedy „najróżniejsze śmierci” przychodzą i domagają się zrozumienia od człowieka, który nie jest w stanie pojąć tej konieczności, widzi tylko swój fragmentaryczny los, dlatego poezja ukazuje drogę dochodzenia do odejścia: więdnięcie ciała, odpadanie cząstek skóry, usychanie piękna, kruszenie się postaci, „śmierć na raty” jak w utworze o krewnych poprzedniczkach: „matka biodra miała śliczne/ płynęły w słońcu zawsze widzę ją w słońcu/ ruch zwielokrotniony przez gorące powietrze/ w nieskończonej liczbie wcieleń/ w pierwszym rozłożyła śmierć na raty/ trochę w jednym trochę w innym roku/ ze dwie dekady w końcu tego było/ jak to teraz zebrać w garść/ prochu te kobiety/ przede mną” (protoplastki). Metafora żywi się pamięcią i z niej tworzy wizje, portretuje matkę w powiększeniu, rozświetloną, nieskończoną jako every woman, która może być każdą z nas, gdy czujemy płeć, rodzenie graniczące ze śmiercią: „oddychają we mnie wszystkie/ jestem pogaduszką posklejaną z losów/ starszych od ludzkości/ nic trudnego/ rozumieć je w cielesnym udziale/ wystarczy nosić latarnie/ i świecić/ ciągle świecić/ w naturalne zagłębienia/ oraz inne wilgotne otwory” (linia kobiet).

Poezja Anny Augustyniak upomina się o śmiałe ukazywanie w języku metaforycznym aktu płodzenia, rodzenia, umierania, przybliża cielesność z całym przynależnym jej pięknem i bólem jednocześnie. Opisując historie indywidualnych istnień wskazuje na przeznaczenie losu człowieka, jego moralne dylematy i pragnienie poznania więcej tajemnic świata niż głoszą święte księgi, ideologie, modne tematy. Domaga się też prawa do godnego życia dla zwierząt, upomina ludzi, aby o nie dbali, gdyż nie czyniąc dobra braciom mniejszym, tracą ducha. „Pani wiersze są jak tlen” czytamy w otwierającym tomik utworze do poetki, „wiersze o miłości” mogą pomóc przetrwać trudny dzień, chorobę, dodają odwagi, by przeciwstawić się złu. Autorka przestrzega jednak czytelników, by nie szli na łatwiznę stereotypowych opinii, zachęca, by etyczne rozważania prowadziły raczej do pojedynczego rachunku sumienia, np. właścicielki, która minęła zbolałego psa na łańcuchu i poszła do kościoła, niż do ogólnych oskarżeń tego, co na zewnątrz, że chrześcijaństwo niedomaga. Chrześcijaństwo domaga się od każdego z nas miłosierdzia i współodczuwania, a miłość wymaga odwagi: „wiesz zbyt dużo/ o kochaniu prawie nic” (strach 3). Jesteśmy na świecie uwięzieni w ciele, lecz to nam nie wystarcza: „jeśli jesteś Boże nie umieraj dla mnie/ nie potrafię przestać z tobą dyskutować” (dzięki Bogu).  Próbujemy określić siebie słowami wzniosłymi, patetycznymi, dosadnymi, wulgarnymi, lecz gdy zabraknie dopełnienia duchowością, szamoczemy się w niewiedzy, gubimy się w samotności człowieka cywilizowanego coraz mniej podatnego na wewnętrzne poruszenie. Jeśli metafora potrafi to poruszenie uczynić, uświadomić, czego nam brak, może stać się „jak tlen” dla człowieka i wypełnić powierzone jej zadanie.

Teresa Tomsia

* * *

Julia Hartwig – poetka, humanistka, osobowość

Julia Hartwig (14 VIII 1921 – 14 VII 2017)

Julia Hartwig przez kilka dekad była chlubą i ostoją polskiej kultury. I nadal tak pozostanie, gdyż wszystkie pozostawione dzieła zaświadczać będą o nieustannej obecności jej myśli o sztuce, błyskotliwych komentarzy, filozoficznych wierszy odczytywanych jako przesłanie dla czytelników, że poezja refleksyjna ma wciąż ważne miejsce i przyjmuje rolę wspólnego mianownika w tyglu współczesności zbyt szybko przeobrażającej się, zaskakująco niepewnej. Dwa lata temu w podziękowaniu za otrzymany z rąk profesorów Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza tytuł doktora honoris causa poetka powiedziała, że najważniejsza jest ciekawość świata, że „wiersze pisze się nie piórem, ale osobowością”. Uznawała wartość  harmonii w sztuce, jednak widziała też jej ożywcze działanie „w oporze, w ukazaniu chaosu”, ceniła bowiem różnorodność i niedopowiedzenie, wolną przestrzeń dla wyobraźni.

Poetka, eseistka, tłumaczka literatury pięknej z języka francuskiego i angielskiego urodziła się 14 sierpnia 1921 roku w Lublinie. Dorosłe życie związała z Warszawą i na długo pozostała jej wierna. W ostatnich latach przebywała u córki w Pensylwanii, skąd słała nowe wiersze dla „Kwartalnika Artystycznego” z pozdrowieniami dla czytelników i grona wiernych przyjaciół. Już wczesnymi utworami ujęła krytykę literacką. Były to opowiastki bliskie wyobraźniowej prozie poetyckiej, gdzie dominował ton ciemnych snów i przypomnień, utrata, z jaką musi sobie poradzić pamięć i wiersz: „Na próżno łowię szept nocy. Ostatnie słowo mówi zawsze odchodząc, z opuszczoną głową”. Kolejne książki wnosiły doświadczenie nowych miejsc, pejzaży, ludzi, otwierały się na inne języki opowiadania świata „zobaczonego” i radość poznawania siebie.

Julia Hartwig jest mistrzynią opisów, „widoków od których serce się poszerza”. Jej bogaty dorobek literacki obejmuje kilkanaście zbiorów poezji i prozy poetyckiej oraz monografie, eseje, tłumaczenia, książki dla dzieci. Tomy poetyckie to między innymi: Chwila postoju (1980), Czułość (1992), Zawsze od nowa (1999), Błyski (2002), Jasne niejasne (2009), Gorzkie żale (2011), Zapisane (2013), Spojrzenie (2016). Jest także autorką monografii: Apollinaire (1962), Gérard de Nerval (1972). Otrzymała wiele nagród literackich i odznaczeń, w 2014 roku została uhonorowana Nagrodą im. Wisławy Szymborskiej za książkę poetycką Zapisane.

Wiele myśli z wierszy Julii Hartwig ostało się jako cytowane aforyzmy: „Sztuka jest zaklinaniem istnienia, żeby przetrwało”. Okruchy, refleksje o życiu w społeczności czasu przemian, o ludziach bliskich i poznanych z lektury, o zjawiskach i odkryciach stawały się pod ręką poetki uwagami uniwersalnymi o losie człowieka i jego zmaganiu się z przemijaniem, pytaniami o wartość, źródła i inspiracje sztuki, która jest nie tylko wyobraźnią, lecz przede wszystkim wytrwałą pracą, rzemiosłem mistrza uważnie dobierającego słowa: „Mówią, że nie obfitość nami rządzi ale wybór/ skoro to wszystko jest tak krótkie/ Nawet piękno zdaje się temu podlegać/ kiedy zakazujemy sobie pozorów piękna”. W innym wierszu z tomiku Jasne niejasne poetka pisze: „Jeśli portret ma być wierny/ będzie trudny// Możesz być pewien/ nikogo nie będzie obchodziło podobieństwo/ ale: Skąd padało światło”.

Wierna literaturze i etosowi humanisty żarliwie poznającego świat Julia Hartwig pozostawia nas z pytaniami o źródła, o korzenie poetyckiego zdania. Wiersze autorki Błysków powstające na styku snu i wyobraźni, obserwacji i wizji, przeobrażania rzeczywistego w słowo będą miały swoje kontynuacje i zaprzeczenia, bez nich nie byłoby dalszych inspiracji, innego spojrzenia. Wszystkie poetyckie i filozoficzne przesłania, listy, wyrazy przyjaźni i zrozumienia pozostają jako nieoceniony dar, a powodują nie tylko wdzięczność obdarowanych, lecz przede wszystkim dopominają się o odpowiedź, rozmowę, kontynuację poszukiwań oraz kolejnych pytań o sens sztuki i jej miejsce w ocalaniu istnienia człowieka wyrosłego na podłożu klasycznej kultury.

Podziw dla twórczych dokonań poetki miesza się dziś z żalem rozstania, jednak serdeczne wspomnienie lektur i spotkań wzmacnia przekonanie, że poezja i wyrazista osobowość Julii Hartwig już stała się ikoną wybitnej autorki, która wysnuła najpiękniej metaforyczną opowieść o świecie.

Teresa Tomsia

Poznań, 16 lipca 2017 r.

* * *


Dom Literatury w Poznaniu zaprasza na poetycki wieczór kończący sezon literacki przed wakacjami – Teresa Tomsia zaprezentuje nowe wiersze z tomików Biblioteki “Toposu” (Gdyby to było proste, T. 109, Kobieta w kaplicy, T.132), a prof. Wiesław Ratajczak poprowadzi rozmowę o zmysłowym i duchowym pięknie kobiet ujętym w metaforze: “To, kim jesteśmy z ducha/ ma największą miarę,/ a kto nas będzie mierzył,/ to już jego sprawa”.

Poznań, 13 czerwca 2017 r., ul. Wroniecka 14, godz. 18:00

*  *  *

21 stycznia 2017 roku

Drodzy Przyjaciele i Czytelnicy poezji!

Życzę Wam serdecznie pomyślnego roku, dobrych godzin i twórczego namysłu nad tym, co dzieje się wokół. Dziękuję za pamięć, świąteczne życzenia i miłe sąsiedztwo na łamach “Toposu” i “Wyspy”, także w imieniu chorej Mamy, o której czytacie w “szarym notatniku”. Ostatnio ukazał się mój tomik z nowymi wierszami “Kobieta w kaplicy”  z “Toposem”  6/2016, w którym przedstawiam portrety duchowe trzech pokoleń polskich kobiet, a inspiracją wielu wierszy są fotografie ukazujące to, na ile sztuka ma taką możliwość, “co nie podlega ocaleniu”, ale też to, że czas, więc moment spojrzenia fotografa i autora ofiarował im to, co w codziennym biegu “nie daje się zatrzymać”.  Czytajcie te wiersze Waszym Mamom i Babciom, ulubionym Ciociom, bo to właśnie  dzięki nim istniejemy i najczęściej dzięki ich trudowi trwają nasze rodziny, to One pomagają nam “dorastać” :

Każdy z nas w końcu dorasta do mistrzostwa

w pytaniach o sens odchodzenia, gdy usłyszy pierwsze

takty sonaty Chopina w kondukcie pogrzebowym

z głośnika niesionego przez ministranta, który człapie

w za dużych butach tuż za księdzem, a jego pochylone

plecy przesłaniają niebieski prześwit.

(“Prześwit”)


***

10 maja 2016 r.

Pamięć zobowiązuje nas wobec prawdy wydarzeń, przypomina o tożsamości, o rodowodzie. Dziękuję Krytykom, którzy na łamach czasopism literackich (“Topos” 2/2016,  “Nowe Książki” 4/2016 i in.) podjęli temat kultury Kresów obecny we współczesnej literaturze. Teksty recenzji i esejów zamieściłam w dziale prozy “Z szarego notatnika”. Pozdrawiam w słoneczny wiosenny dzień z zielonego poznańskiego Piątkowa.

2 marca 2016 r.

Zbliża się wiosna, a wraz z nią rozkwita nadzieja, że zarówno pamięć o Kresach, męczeństwie i ludobójstwie Polaków na Wołyniu, a także dobra zmiana w myśleniu o udziale obywateli w kształtowaniu życia społecznego obecnie przyniosą właściwy obraz historii i teraźniejszości. Do poczucia tożsamości wędruje się długo przez mity, legendy, dokumenty i świadectwa, ale zawsze na końcu drogi jest prawda, która oświetla przyszłość. W poezji jest jej więcej niż chcielibyśmy to widzieć. W oczekiwaniu na pierwsze ciepłe promyki szukajmy książek pięknych i mądrych, ciekawych i pobudzających do myślenia. Polecam “Puklerz Mohorta” Krzysztofa Masłonia i wybór wierszy Juliana Kornhausera “Tylko błędy są żywe”.

* * *

7 stycznia 2016 r.

* * *

Serdecznie życzę Wszystkim, którzy czekają na pozytywne zdarzenia, aby zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne przemiany niosły dobre owoce, a nowe spojrzenie ukazywało szerszą perspektywę spraw i doznań. Dużo nadziei na lepsze, radosnych spotkań i twórczych działań!

Pod choinkę otrzymałam odnalezioną w fotografiach i listach historię rodziny Iwony Smolki “Dom żywiołów” i tom “Wiersze niecierpliwe” Witka Różańskiego z pięknym wspomnieniem o nas, których serdecznie zapamiętał. Dziękuję, Witku, niech wieczność będzie Ci spokojną przystanią…

Przybyły też poetyckie “Żaglowce” Dominika P. Żyburtowicza, a nastroju świątecznego dodawały przy domowej stajence dwie książki w adekwatnych do dekoracji okładkach: w niebieskiej “Narcissus poeticus”, ofiarowana przez Przyjaciół Krzysztofowi Kuczkowskiemu na 60. Urodziny, w białej “Konstelacja Toposu”. Świećcie nam, Poeci, jak betlejemskie gwiazdy swoim talentem, sprawiedliwą wzajemnością i życzliwością dla Innego. Dziękuję z serca za wszystkie dary!

Dobrych lektur, wiernych przyjaźni i wspaniałych inspiracji, mimo wszystko.

Szczęśliwego Nowego Roku 2016  życzy Teresa!!!

* * *

8 listopada 2015 r.

Przemysław Basiński  na portalu www.verbasacra.pl napisał:

To była wyjątkowa inauguracja Festiwalu Sztuki Słowa Verba Sacra! Takich niezwykłych wierszy o Janie Pawle II z wydanej rok temu antologii „Ten który był trudem światła – Hołd poetów Janowi Pawłowi II”, jeszcze nie słyszeliśmy. I to na ambonie Fary, gdzie wystąpili – Roman Bąk, Wojciech Gawłowski, Wojciech Kudyba, Teresa Tomsia i Tadeusz Żukowski. Oprócz własnych czytali teksty Józefa Barana, ks.Wacława Buryły, Przemysława Dakowicza, Jarosława Jakubowskiego, Wojciecha Kassa, Krzysztofa Kuczkowskiego. Był też wiersz Witka Różańskiego przyniesiony w ostatniej chwili przez Tadeusza Żukowskiego. A wszystko w barokowej Farze w Poznaniu w niedzielę 8 listopada 2015 r.

Przyznaję, że uczestnictwo w niedzielnej poetyckiej inauguracji było poruszające. Dziękuję autorce opowiadań Beacie Chabowskiej za obecność i piękny list o różnorodnych interpretacjach wierszy w Farze.

***

27 września 2015 r.

Serdecznie pozdrawiam z Podkowy Leśnej. Dni jesienne w Stawisku rozpoczęły się słonecznie, łagodnie, wczorajszy krótki deszcz ożywił krajobraz. Przed spotkaniem autorskim w muzeum dobrze jest odetchnąć na ganku przedwieczornym chłodem, zapatrzeć się w ciemniejące ślady na żwirowej ścieżce. We wrześniu w Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów odbyło się kilka wieczorów literackich przywołujących pamięć Kresów i ja też zostałam przedstawiona przez dyrektora Mariusza Olbromskiego jako spadkobierczyni kresowego rodu Iżyckich z tarnopolszczyzny “dziedziczka wydziedziczonych”. Rozmowa z gośćmi wieczoru toczyła się wokół wątków z podróżnych esejów  Z szarego notatnika (WBPiCAK, Poznań 2015).

***

17 września 2015 r.

Przed Marszem Pamięci 17 września 2015 r. w sali im. Witolda Celichowskiego w Wielkopolskim Urzędzie Wojewódzkim odbyła się prezentacja prozy Z szarego notatnika (WBPiCAK, Poznań 2015) pod tytułem “Wspólne historie”. Opowiedziałam w tej książce losy kobiet kilku pokoleń, między innymi zsyłkę na Sybir i powrót  czterech mieszkanek Nowego Tomyśla. W trakcie spotkania autorskiego przyszedł Wojewoda Piotr Florek z niespodzianką, wręczył mi Medal im. Witolda Celichowskiego “za twórczy wkład w rozwój polskiej kultury i postawę obywatelską pielęgnującą prawdę historii”. No, no, panie cenzorze, który przez lata wstrzymywałeś moje wiersze o powrocie Matki zza Uralu, co teraz o tym myślisz…

***

31 sierpnia 2015 r.

***

Dziękuję za sprawne wydanie książki Z szarego notatnika przez WBPiCAK (2015) przed rocznicą aneksji Kresów Wschodnich 17 września, która w niej została przywołana wspomnieniami deportowanych Sybiraczek z Nowego Tomyśla. Pozdrawiam poznańskich poetów Mariusza Grzebalskiego i Darka Sośnickiego, którzy są na kartach “szarego” serdecznie opisani. Kłaniam się Julii Hartwig, mistrzyni poetyckiej refleksji o sztuce, której poznańską obecność przybliżam. Przesyłam dobre myśli bohaterom moich opowieści podróżnych: Krzysztofowi Kuczkowskiemu, Rafałowi Żebrowskiemu, Markowi Wittbrotowi, Irenie Knapik-Machnowskiej, Mariuszowi Olbromskiemu…

Nigdy nie zostaniemy wpuszczeni przez tajemne drzwi, ale pukać warto nieustannie, taka jest chyba rola piszącego: stukać w klawiaturę komputera jak we własne sumienie, dopominać się o miejsce refleksji w dobie pobieżnej informacji i skandalu, pytać, choć nikt nie odpowie, przeciwstawiać się nicości.

Jest wielu ludzi, których podziwiam i wspominam – dzięki nim mogłam dowiedzieć się czegoś nowego, również o sobie. Pamięć to rodzaj wdzięczności za darowane chwile uwagi i rozmowy, za możliwość towarzyszenia przy pracy, w akcie tworzenia. Michał Milberger znał wielu podobnych sobie ludzi twórczych i umiał odczytać w spotkanym człowieku jego pasje, zainteresowania, temperament. Inspirowały go osobowości poszukujące, niepokorne. Był ciekawy losu tych, którzy przyjeżdżali z Polski po raz pierwszy. Z uwagą wsłuchiwał się w ich wrażenia, wchłaniał aurę obecności kogoś, kto przybywa z kraju jego młodości, pytał o rodzinne korzenie, poglądy, porównywał na bieżąco swoje wyobrażenia z tym, co zastaje. Witał nas w pracowni radośnie jako gospodarz domu, który cieszy się z niespodziewanych gości, oprowadzał, pokazywał prace z różnych lat; pracownia rzeźbiarska złożona z kilku pomieszczeń była jego najpierwszym i najważniejszym domem, skąd w istocie nigdy się nie wyprowadził.

W “szarym notatniku” zapisałam także wspólną sybiracką historię czterech mieszkanek Nowego Tomyśla, które zechciały mi swoje losy opowiedzieć.

Do wielkopolskiego miasteczka położonego nad rzeką Szarką przybyły z czterech stron świata z bagażem wojennych wspomnień, o których chciałyby zapomnieć. Jednak być sobą to nie znaczy porzucać, co bolesne czy niechciane. Nie jest możliwe wyparcie się swojego dzieciństwa, choćby było trudne do zniesienia. Pamięć przebytej drogi wciąż powraca i nie pozwala wyrzec się własnego życiorysu. Cztery kobiety – dojrzałe i nostalgiczne jak jesienne chryzantemy: Stefania Chorążyczewska (z domu Mazurkiewicz), Longina Eckert (z domu Wyspiańska), Joanna Natkiewicz (z domu Idczak), Irena Tomiak-Wesoła (z domu Bartkowiak) spotykają się od lat w Nowym Tomyślu na zebraniu Koła Związku Sybiraków – utworzonego tutaj w 1989 roku jako część poznańskiego oddziału ZS. Pogłębiają więzy przyjaźni, wymieniają się doświadczeniami, próbują zrozumieć swój los. Połączyła je podobna przeszłość – za wcześnie musiały dorosnąć, by przetrwać głód, choroby i przymusową pracę ponad siły, gdy zostały deportowane za Ural wiosną 1940 roku. Po powrocie każda z nich swoją dojrzałością, odpowiedzialnością i ofiarnością służyła rodzinie i przyjaciołom w najbliższym środowisku, za co zyskały szacunek i dobre imię. Nigdy się nie poddały, mimo wielu przeszkód.

Żyć – to znaczy rozmawiać z umarłymi, to pytać o ich losy, wybory, racje z oddali lat i wieków, to słuchać ich rad, rozterek, nadziei i błogosławieństw. Żyć – to znaczy pamiętać. Żyć to być – po stokroć być – w swym czasie!

***

27 sierpnia 2015 r.

Rozmowę o książce “Z szarego notatnika” (Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań 2015) przeprowadził w Poranku WTK Remigiusz Koziński. Link youtube do niej: http://wtkplay.pl/video-id-20457-teresa_tomsia_i_jej_ksiazki

***

Ukazał się dwumiesięcznik literacki  “TOPOS” 1/2015 z dołączonymi tomikami wierszy: Adriana Szymańska, Złoty dzięcioł i Teresa Tomsia,  Gdyby to było proste.
Kogo interesuje temat przemijania i zapisane z pamięci portrety artystów, z którymi współpracowałam przy powstawaniu rzeźb i obrazów (Michał Milberger, Franciszek Starowieyski), znajdzie książkę w empiku lub u wydawcy (Biblioteka “Toposu”, T. 109, Sopot 2015). Zamieściłam w tym zbiorku elegie poświęcone Wojciechowi Bąkowi, Maciejowi Niemcowi i in. twórcom przeciwstawiającym się nicości.
Recenzje tomiku Gdyby to było proste ukazują się już na łamach czasopism literackich, m.in. w tygodniku “Do Rzeczy” (Krzysztof Masłoń: Chrońmy ścieżki poetów, nr 13/2015) oraz na portalu pomorskiego magazynu literacko-artystycznego “Latarnia Morska” (Agnieszka Kołwzan: Ocalić od zapomnienia, wpis z 21 kwietnia 2015    www.latarnia-morska.eu), treść omówień znajdziecie w dziale: Poezja, przy tomiku.

***
Może nasza podróż nie skończy się jutro…
21 marca 2015 r. w godz. 12:15 – 13:30  podczas Targów Edukacyjnych odbędzie się moje autorskie spotkanie
(omówię motywy podróżne różnie obecne w kolejnych tomikach i zaprezentuję nową książkę Gdyby to było proste);
Pawilon 7, sala B.
***
7 października 2014 r. o godz. 12:00 w Piwnicy Ratuszowej w Stargardzie Szczecińskim, Rynek Staromiejski 1, odbędzie się promocja książki Henryka Smuczka (1951-2011) pt. “Nalewki na latach”, którą poprowadzę. Wspominać Poetę będą jego dawni Nauczyciele i Przyjaciele. Obecna będzie młodzież z technikum, do którego niegdyś Henryk uczęszczał i już wtedy pisał wiersze:
.
Nadzieja to jest taka półeczka
na której można dużo położyć

Tylko czasem pęka jak rybi pęcherz
w rękach dziecka

* * *

26 września 2014 r.

Drodzy Przyjaciele i Sympatycy poezji refleksyjnej! Proszę Was o zainteresowanie szlachetnymi działaniami członków z poznańskiej Fundacji Niesiemy Nadzieję, którzy opiekują się nastoletnimi chorymi z hospicjum. Wspierajmy ich w codziennym trudzie pomagania potrzebującym. Zajrzyjcie na stronę: www.niesiemynadzieje.pl

* * *

Bo musi być ktoś, kto wysłucha i zapisze. Kto zapyta o wspólną miarę przeszłego.
Dzień Pamięci Kresów Wschodnich 17 września 2014 roku przed Pomnikiem Ofiar Katynia i Sybiru w Poznaniu był dla mnie czasem wspominania utraconych rodzinnych domów Mamy i Ojca, męczeńskiej śmierci w sowieckim łagrze dziadka Bronisława Gołackiego legionisty dowborczyka, powrotem do wierszy pytających o tożsamość.

* * *

Zapraszam na spotkania literackie, które odbędą się w czerwcu tego roku:

11 czerwca 2014 r., środa, godz. 18:30, Złotniki, ul. Żukowa 14, Filia Biblioteki Suchy Las

“Żyć – to znaczy pamiętać”. Różne drogi do wolności bohaterów książki Teresy Tomsi “Dom utracony, dom ocalony” (proza dokumentalizowana  o deportacjach z nowogródzkiej ziemi, Wydawnictwo Poznańskie 2009).

21 czerwca 2014 r., sobota, godz. 12:00, Muzeum Archidiecezjalne w Poznaniu, ul. Lubrańskiego 1

“Wszystko co ujrzałem nie pozwala milczeć”. Rozmowę z Mariuszem Olbromskim z Przemyśla – poetą, kustoszem muzealnym, współorganizatorem Dialogu Dwóch Kultur w Krzemieńcu, autorem tomików wierszy i albumów o pamiątkach kultury polskiej na Kresach Wschodnich – poprowadzi Teresa Tomsia.

22 czerwca 2014 r., niedziela, godz. 17:00, Dom Wspólnoty Polskiej, Stary Rynek w Poznaniu

Pytania o tożsamość. Rozmowa z Mariuszem Olbromskim o jego nowej książce poetyckiej “Róża i kamień”. Lwowskie wspomnienia z organizacji imprez plenerowych i rocznicowych. Prezentacja nowych publikacji autora z Przemyśla.


24 marca 2014 r.

Komunikat:

Kapituła Nagrody Literackiej im. ks. Jana Twardowskiego, w której skład weszli krytycy: Tomasz Burek, Wojciech Kaliszewski, ks. Janusz A. Kobierski (przewodniczący) oraz wydawcy: Stanisław Grabowski, Jan Rodzim i Grzegorz Zegadło ogłosiła listę nominowanych tomików wierszy do nagrody za 2013 rok. Oto wyróżnieni autorzy: Przemysław Dakowicz za “Łączkę” (Arcana, Kraków), Adam Waga za “Chromając” (Wyd. Literackie, Kraków), Teresa Tomsia za “Co było, co jest” (Wyd. Biblioteka Telgte, Poznań), Bogdan Jaremin za “Tam i tu” (Biblioteka “Toposu”, Sopot), Mirosław Dzień za “Linię” (Biblioteka “Toposu”, Sopot), Piotr Mitzner za “i po kropce” (Dom Wydawniczy tCHu, Warszawa), Grzegorz Łatuszyński za “Własną drogą” (OW Agawa, Warszawa). Laureatem Nagrody został Przemysław Dakowicz – wręczenie odbędzie się 3 czerwca 2014 r. o godz. 17:00 w w sali koncertowej Pałacu Sokoła w Pruszkowie przy ul. Kościuszki 41. Gratuluję Kolegom po piórze!

***

Dziękuję serdecznie Wszystkim za wiele miłych słów otrzymanych po nominacji tomiku. Recenzje książki – w dziale Poezja.

***

Odbyły się spotkania autorskie i pogadanki w bibliotekach Wielkopolski z okazji marcowej “kobiecości” i Dnia Poezji:

“Dar patrzenia” – o różnych sposobach opisywania świata w poezji Julii Hartwig i Adriany Szymańskiej, Bogusławy Latawiec i Ewy Najwer – Nowy Tomyśl 10 III 2014 r., g. 18:00

“Poeta tworzy świat” – sylwetki poetów wielkopolskich: Witka Różańskiego i Andrzeja Ogrodowczyka – Opatówek 20 III 2014 r., g. 12:00;

“Co było, co jest” – pamięć i czas w wierszach z mojego nowego tomiku – Opatówek 20 III 2014 r., g. 17:00

***

24 czerwca 2013 roku

Tegoroczna wiosna okazała się hojna nie tylko w sensie różnorodnej aury.

W krótkim czasie ukazały się dwie moje nowe książki:

1. Tomik wierszy “Co było, co jest”

(Wydawnictwo Biblioteka Telgte, Poznań 2013)

z wątkiem paryskich spotkań przyjacielsko-poetyckich  i  zdjęciem ostatniej rzeźby Michała Milbergera “Figurka”.

2.  Zbiór “Rzeczywiste i wyobrażone” ( szkice, portrety, spotkania)

wydane przez Oficynę Wydawniczą Łośgraf , Warszawa 2013.

Przywołuję tu sylwetki autorów kilku pokoleń: J. Hartwig, A. Szymańskiej, Z. Dominiaka, A. Ogrodowczyka, W. Różańskiego,  M. Niemca, I. Knapik-Machnowskiej, R. Bąka, Sz. Babuchowskiego, T. Isakowicza-Zaleskiego, K. Kuczkowskiego, M. Grzebalskiego i in.,  malarki M. Wollenberg-Kluzy oraz rzeźbiarzy: P. Jocza i M. Milbergera.

*  *  *

7 stycznia 2013 r.

Początek nowego roku niesie wiele nadziei i planów – życzę ich spełnienia wszystkim Sympatykom poezji. Niech nadchodzące dni, tygodnie i miesiące będą dla refleksyjnej myśli łaskawe, to znaczy ciekawe artystycznych różnorodności i indywidualnych ścieżek.

Zapraszam na spotkanie autorskie w poznańskim Domu Literatury Biblioteki Raczyńskich „Pożegnania, porównania”. Zaprezentuję nowe wiersze, a rozmowę poprowadzi poeta Andrzej Sikorski.

Pracownia-Muzeum J. I. Kraszewskiego, ul. Wroniecka 14

15 stycznia 2013 r., godz. 18:00

***

Poznań, 24 maja 2012

Pozdrawiam serdecznie Dyrekcję, Nauczycieli oraz Młodzież z Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 15 w Poznaniu i dziękuję za rzetelnie przygotowaną katyńską oprawę historyczną spotkania z cyklu “Pamięć ocala”, które przeżyliśmy wspólnie 21 maja:  Żyć – to znaczy rozmawiać z umarłymi, to pytać o ich wybory i racje z oddali lat i wieków, żyć to znaczy pamiętać…

***

O tomiku  “Kamyki. Elegie i krótkie żale” pojawiają się różnorodne głosy recenzentów – okazuje się, że został doceniony mój “społeczny temperament” i “niepospolita energia mentalności i emocjonalności”, odczytano też, że “jestem tłumaczką” (skoro moje książki tłumaczyli Austriacy i Francuzi, a wydał wydawca w Niemczech?) … Kamyki rzucam dziś zatem do ogródka krytyki: nie chodzi o to, że nie miałam nigdy “babci Wiktorii”, lecz uważne cytowanie wierszy, czytanie notki autorskiej i książki – z uzupełnieniami – byłoby w porządku. No, ale przecież podrzuciliście mnie nieco do góry (Adriano, Piotrze, Ireno, Marku i Zgapo.pl o “Herezji”). Dziękuję i pozdrawiam!

***

Poznań, 9 stycznia 2012

Nowy Rok przyniósł podsumowania i nowe nadzieje.

Tomik wierszy Kamyki. Elegie i krótkie żale ukazał się w wydawnictwie WBPiCAK z poślizgiem, bo na początku grudnia 2011 r., ale jest “stylowy” – jak mówią koledzy po piórze – i koi żale zbiorem motywów pożegnalnych, przywołaniem imion przyjaciół i ich sztuki, dawnych sporów o piękno słowa toczonych z nieodżałowanym Witkiem Różańskim, Emilią Waśniowską, Andrzejem Ogrodowczykiem, Markiem Wittbrotem czy o artystyczny wyraz rzeźby z Pawłem Joczem i Michałem Milbergerem. Determinacja Mariusza Grzebalskiego i Natalii Słomińskiej oraz Piotra Zdanowicza, żeby publikować książki poetyckie bezbłędnie i w oryginalnym wydaniu budzi respekt. Dziękuję!

Życzę Wszystkim Bliskim oraz Sympatykom poezji refleksyjnej wszelkiej pomyślności na cały rok, a w wierszach posyłam “kamyk” przyjaźni, oby wspierał w obronie wolności słowa i odwadze pytań o tożsamość, by ożywiał pamięć o Tych, którzy odeszli.

Dziękuję Bibliotekom (WBP w Poznaniu, Słupcy, Luboniu, Nowym Tomyślu, Sierakowie) za zaproszenia na spotkania autorskie, pracę w jury konkursów, warsztaty literackie i wspólne projekty: “Spojrzenia 2011″, “Pamięć ocala”, “Przemijanie ma sens”.  Ostatnie spotkania i wrażenia z podróży opisuję w cyklu “Z szarego notatnika”, którego fragmenty ukazały się na łamach kwartalnika literackiego “Wyspa” (4/2011) oraz dwumiesięcznika “Topos” 6/2011.

Jestem wdzięczna za korespondencję noworoczną i pamięć – pozdrawiam serdecznie również Wszystkich, o których z wzajemnością życzliwie pamiętam, lecz nie zawsze jestem w stanie prowadzić bieżącej korespondencji. Szczęśliwego czasu danego raz na zawsze!

*  *  *

26 września 2011 r.

O pamięć Kresowian i ich dziejów upomniał się Bogdan Twardochleb w recenzji książki “Dom utracony, dom ocalony” (“Latarnia Morska” 1/2011), pytając, jak będziemy pamiętać Kresy – czy jak dokończoną księgę, zbiór historii i anegdot, czy też jak inspirującą rzeczywistość? Obszerne fragmenty omówienia są dostępne w dziale: proza, recenzje. Dziękuję za ten wnikliwy głos o polskiej nostalgii, o moralnych problemach dzieci pokolenia wypędzonych, deportowanych, przesiedlonych, rozdartych między prawdą historii przodków a współczesną poprawnością polityczną.

* * *

“Poznań Poetów” (1989-2010), WBPiCAK 2011

Piotr Śliwiński zamieścił gościnnie mój wiersz Wieczór w “Herezji, określając tekst jako “ładny”, a mnie się wydaje raczej “surowy”; niech mu będzie, to sprawa gustu, ważne, że wciąż potrafimy się spotkać i porozmawiać przy winie nie tylko o poezji, jaką cenimy… Książka pokazuje fragmenty poznańskiej kultury literackiej, wiele jest jeszcze do przedstawienia, choćby spotkania pisarzy w Domu Literatury przy Wronieckiej czy wieczory w Klubie Piosenki Literackiej “Szary Orfeusz” w Cafe Głos. Jedna jaskółka wiosny nie czyni.

* * *

Omówienie tomiku Julii Hartwig Jasne niejasne (Wydawnictwo a5, 2009) zamieściłam w “Toposie” 4/2011: “Budzenie duszy. Co nami rządzi w wierszach Julii Hartwig?”, a w 5/2011 omówienie wyboru poezji Wiersze: “Fakty i sny w wierszach Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego”.

* * *

Pozdrawiam serdecznie Dwoje Przyjaciół – z B. i G., którzy pragnęli mnie odwiedzić, lecz uniemożliwiły im to przeszkody wewnętrzne i zewnętrzne. Trzymajcie się, przyjdzie lepszy czas!

* * *

31 marca 2011 r.

Co u mnie pod piórem?

* Przygotowałam w maszynopisie nowy zbiór wierszy “KAMYKI. Elegie i krótkie żale”, które do druku opracowuje poeta i redaktor serii poetyckiej WBPiCAK Mariusz Grzebalski . Planowane wydanie książki w połowie września 2011 r.

* Kapituła przyznała mi Nagrodę Marszałka Województwa Wielkopolskiego w dziedzinie kultury – wręczenie podczas koncertu w auli UAM 8 kwietnia 2011 r. o godz. 19:00

* Wciąż przychodzą żywe reakcje na prozę dokumentalizowaną Dom utracony, dom ocalony (Wydawnictwo Poznańskie 2009), otrzymuję listy od Czytelników, Bibliotek i Kresowian po cyklu spotkań “Pamięć ocala”, nadchodzą wspomnienia z deportacji i powrotu do Wielkopolski, dokumenty i zdjęcia. W związku z tym planuję opracowanie drugiego, uzupełnionego i poszerzonego wydania. Tymczasem “Przegląd Nowotomyski” 4/2010 opublikował nowe opowiadanie “Cztery Chryzantemy z Nowego Tomyśla”, w którym przedstawiam świadectwo Sybiraczek – do dziś pięknych, niezłomnych kobiet. Uroczysta prezentacja tekstu z inscenizacją odbędzie się w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Nowym Tomyślu 12 kwietnia 2011 r. o godz. 17:00

.

* Aktualne publikacje w czasopismach:

“Topos” 6/2010 , Elegia słoneczna – dla (i o) Julii Hartwig

Recenzje dla “Toposu” – w kolejce do druku:

“Kontur i pustka”. Elegia teoretyczna (o zbiorze wierszy Andrzeja Turczyńskiego Szron, Koszalin 2010)

10 zdań… (o tomiku Forever Marka Czuku)

nowe eseje:

Pan Tadeusz (wspomnienie o Kresowianinie Tadeuszu Tomkiewiczu)

Miara na życie, na wiersz (o poezji Ireny Knapik-Machnowskiej)

* Uaktualniłam stronę internetową swojego hasła w Wielkopolskim Słowniku Pisarek

* Wczoraj nadeszła pocztą miła niespodzianka z dedykacją.

Dziękuję Ireno!

*

Odnaleźć radość

Teresie Tomsi – siostrze w poezji

.

Odnaleźć radość

biegnąc środkiem drogi

oznakowanej zakazami

paragrafami

.

Odrodzić się na poboczu

w dębie i nieśmiertelniku

w uporczywej nucie skowronka

.

Zanurzyć się w trawach bujnych

zatrzymanych przed kosą

.

Z nostalgią Kresów

rozjaśniać tajemnicę

tworzenia

.

Być

tylko różą

która się szronem okryje *

trwać w słońcu

tańcząc swoje życie

.

Irena Knapik-Machnowska

Gdańsk, 30 marca 2011

—————————————————————–

* Cytat pochodzi z tekstu piosenki “Jestem tylko różą”

w: Teresa Tomsia, Perswazje, Rhytmos 2002

—————————————————————–


* * *

Biblioteka Raczyńskich proponuje dyskusję panelową z cyklu:

Jak opowiadać trudną historię

pierwsza: na kanwie książki Teresy Tomsi

Dom utracony, dom ocalony

(Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2009)

Termin: 21 czerwca 2010 r. (poniedziałek) godz. 18.00

Biblioteka Raczyńskich, pl. Wolności 19

Rozmawiali: prof. dr hab. Tomasz Mizerkiewicz,

dr Joanna Grądziel-Wójcik i Teresa Tomsia

* * *

Bomba, czyli kulturalne wstrząsy

Fundacja Bookarest zorganizowała pierwsze spotkanie z cyklu „Bomba,
czyli kulturalne wstrząsy” zatytułowane „Patriotyzm jutra”.
Bookarest, Stary Browar – Atrium, poziom 0, Poznań, ul. Półwiejska 42
20 maja 2010 r., o godz. 19.00.
W dyskusji panelowej udział wzięli: Marta Łosiak, Wioletta Sobieraj (autorki opowiadań zamieszczonych w antologii Nie pytaj o Polskę), Teresa Tomsia (autorka książki Dom utracony, dom ocalony) oraz Jaś Kapela (poeta i pisarz młodego pokolenia, członek zespołu Krytyki Politycznej). Moderatorką spotkania była Natalia Weimann.

* * *

30 marca 2010 r. w Klubie Historycznym – Oddział IPN

w Poznaniu – prezentacja książki

Dom utracony, dom ocalony

pt.: “Pamięć ocalić”

połączona z pokazem filmu o zsyłce lutowej na Sybir

Byliśmy dziećmi

* * *

Listopad-Grudzień 2009 r. Spotkania z Czytelnikami na prezentacji książki

Dom utracony dom ocalony pt.: “Pamięć ocala”

w 70-lecie aneksji Kresów Wschodnich, z okazji obchodów
Dnia Sybiraka i pamięci pomordowanych w Katyniu

Autorka przebywała w bibliotekach w: Opatówku i Liskowie, Trzciance i Czarnkowie, Kole i Kłodawie, Turku (dwukrotnie) i Kleczewie

(Organizatorzy: WBPiCAK w Poznaniu i M-G Biblioteka Publiczna w Kleczewie)

* * *

16 września 2009 r., godz. 12:30 uroczysta promocja książki

Dom utracony, dom ocalony

w 70-lecie wybuchu II wojny światowej i aneksji Kresów Wschodnich

Sala Sesyjna Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu, Al. Niepodległości 16/18

(organizator: Wojewoda Wielkopolski)

* * *

Październik 2008 – lekcje poetyckie w 10-lecie śmierci Zbigniewa Herberta

pt. „Mistrz przemawiający w ciemnościach”

dla młodzieży licealnej i gimnazjalnej w Wielkopolsce

(wg zaleceń Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i projektu Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu)

www.wbp.poznan.pl

* * *

6-7 marca 2009 – spotkania autorskie w Koszalinie:

dla Koła Sybiraków – gawęda o rodzinnym domu: “Dom utracony, dom ocalony”,
o deportacji rodziny matki i jej powrocie do ojczyzny

dla studentów Bałtyckiej Wyższej Szkoły Humanistycznej – wykład: “Być, po stokroć być – w swym czasie” i prezentacja tomiku wierszy Skażona biel

www.bwsh.edu.pl

* * *

25 marca 2009 – “Pod drzewem poezji”

wspomnienie poświęcone zmarłemu poecie Wincentemu Różańskiemu

(zrealizowane przez Bibliotekę Publiczną w Mosinie)

www.bibliotekamosina.pl

* * *

7 kwietnia 2009 – prezentacja książki plastyczno-poetyckiej Skażona biel

w poznańskim Domu Kultury Dąbrówka

(dla Klubu Literackiego prowadzonego przez poetę Jerzego Grupińskiego)

* * *

23 kwietnia 2009 – prezentacja tomiku wierszy Skażona biel

(zorganizowana dla czytelników przez Powiatową i Miejską
Bibliotekę Publiczną w Kole z okazji Światowego Dnia Książki)

* * *

20 maja 2009 – spotkanie poetyckie z okazji Dnia Matki

(zorganizowane przez Bibliotekę Publiczną dla Klubu Seniora w Chrzypsku Wielkim)

www.biblioteka.chrzypsko.pl

* * *