Zapytaj wraz ze mną : Co się dzieje w tobie? Co w okół w nieustającym ruchu się staje?
Że wątpisz i szukasz wciąż nowych słów, aby opisać doznane...
Witam serdecznie Przyjaciół i Czytelników na mojej stronie!

Po stokroć być – w swym czasie

[xls child_of=21]

„Topos” 1-2/2005:

Po stokroć być – w swym czasie

Najnowszy tom Teresy Tomsi, opatrzony rysunkami Piotra Szurka i komentarzem Adriany Szymańskiej, stawia czytającego przed gąszczem ścieżek interpretacyjnych. Autorka posłwia obrała jedną (a nie jedyną do przejścia) marszrutę; marszruty tej nie ilustruje – raczej ją dopełnia wewnętrzny „pejzaż” rozpoznawalny na rysunkach, z których wyłania się zwykle niejasny zarys twarzy. Komentatorka i rysownik stają więc obok poznańskiej poetki, co wzmacnia jeszcze wrażenie wielogłosowości – albo wielowątkowości – prezentowanej książki.

Pisząc o artyście, który ambicjami wykracza daleko poza warsztatową doskonałość utworu, nie uniknie się pytania o przeznaczenie literatury. Ten sam dylemat mają, nie przymierzając, badacze dzieł Goethego. Na ile niedostatki konstrukcyjne poematu, np. „Fausta”, dają się wytłumaczyć zawartą w nim syntezą ontologiczną? Poezja – jeden – z jej wariantów – miałaby zatem służyć samopoznaniu, odkryciu mechanizmów rządzących życiem pojedynczego człowieka czy grupy ludzi. Byłaby partią szachów, którą wygrywa ten, kto najbardziej zbliży się do wygranej. Przy założeniu, że wygrana i tak nie jest możliwa.

Kto odchodzi z wierszem, / jest ostatni – / ogarnia spojrzeniem, co było / i zapisuje: Tak to jest. / Szukałem i… szukam. // W nowym świecie nic nie ma, / czego nie pragnął już stary, jak czytamy w programowym, kończącym tom utworze „Kto przychodzi po wiersz”. Poezja Tomsi jest w większym stopniu dziedziną pytań niż odpowiedzi. Więcej w niej niepewności i przypuszczeń niż kategorycznych twierdzeń. Każdy, kto decyduje się postawić pytanie i dać na nie odpowiedź wierszem (lub szerzej: językiem sztuki), jest tym „ostatnim”, poszukującym. Ale nie ostatnim, kto znajduje. Po nim przychodzą inni, nawet on sam szuka dalej. Szukanie – i to kolejne ważne dla autorki „Skażonej bieli” słowo – czekanie są miarą upływającego czasu. Podstawą tożsamości starego i nowego.

Czego szukamy, na co czekamy – na te pytania można udzielić odpowiedzi intuicyjnej. Świat przekazuje znaki („Widokówka z Bremy”), jednym z takich znaków jest zmienność, przemijalność materii. Szczególnie bliska, kiedy doświadczana samym sobą, zmysłami – na przykład gdy obserwowaną materią jest ciało: własne lub bliskiej osoby. „Skażona biel” to zwiastun chwilę trwającego nastroju, Cień [który] przysiadł na jej czole / jak nie zauważona ważka. Także w wierszu tytułowym, nieco niżej, czytamy: [...] w cieniu rzeczy / pokonujesz niemy opór materii, / nie dopuszczając do rozmowy z niewiadomym. Dualizm poznawalnego, oswojonego i niewiadomego wydaje się fundamentem twórczości Tomsi.

Poznawalne i niewiadome nie są u poetki synonimami materialnego i duchowego. Poznaje się świat materialny – świat widzialny, jak powiedziałby Barańczak tłumacząc Brodskiego – ale podobnie można by też poznawać światy niewidzialne. Wierze w bliskość niewiadomego (materialnego lub nie) czy potrzebie tej bliskości często daje Tomsia wyraz w swojej poezji. Przypomina to trochę zaklinanie rzeczywistości: Niedorzecznie mówić ,gdy nikt nie odpowiada, / a jednak w tym zwracaniu się ku tobie odnajduję sens. / Zakorzenia się we mnie to, co osobne, mroczne, / dotąd nie poznane” („Nasze listy”). Jednak to, co już poznane, staje się podatne na działanie czasu – przemija. Popiół i pył – to ślady / twojej obecności, bardzo niewiele. Wcześniej kobieta zwracająca się do Orfeusza przyznaje: Jesteś tak blisko… / Rozważam, czy warto wspominać, lepić w glinie. / Czuję się winna, że nie dość poznałam („*** Ujrzałam cię, Szary Orfeuszu”). Wiadomo już, że bohaterką wiersza jest Eurydyka, czekająca na uwolnienie z Hadesu. Czekanie niewiele ma tu z postawą bierną, bliższe jest (aktywnemu) poszukiwaniu. Aktywność Eurydyki, jej podmiotowość, świadczy o reinterpretacji mitu. W mitologii greckiej eksponowany był Orfeusz, uniwersalny – ból po stracie kochanki. Eurydyka z wiersza Tomsi również uświadamia sobie brak bliskiej osoby, ale przyczyny tej nieobecności poszukuje w sobie – we własnych zdolnościach poznawczych.

Poznawanie jest bowiem kreacją, a każda kreacja odbywa się w czasie. Pytanie o sens wspominania, lepienia w glinie, przywodzi na myśl dwie mitologiczne postaci: Prometeusza i Pigmaliona. Pierwszego spotkała kara – nie tyle za stworzenie człowieka, co za obdarzenie go ogniem; drugi wyrzeźbiwszy piękną Galateę, zakochał się w posągu, który ożył za przyczyną Afrodyty. W kreację – w czas – wpisane są więc zarówno nagroda i kara. Gdzie indziej czytamy: Piękniejsze jest to / co prawdziwe / co z chwilą przepadło („Piękne jest to o czym śnimy).

Wbrew temu, co w posłowiu pisze Adriana Szymańska, Tomsia bywa poetką bezpośrednich deklaracji. Dobrze to czy gorzej – zdarza się, że deklaracje takie wyposażają wiersze autorki „Białego tanga” w potrzebny im konkret; pozwalają jednocześnie dokonać wiarygodnej rekonstrukcji światopoglądu wpisanego w twórczość Tomsia: Raduję się darem wiecznej nietrwałości, / gdy Ty, Ojcze, kołyszesz mnie w niszy czasu / i przypominasz, że jestem / prochem, który ożywiasz („*** Gotuję się do spoczynku”).

Jeden z utworów „Skażonej bieli” kończą słowa, które można by potraktować jako myśl przewodnią: Być / po stokroć być – / w swym czasie („Po wieczorze autorskim Stanisława Barańczaka”). Innym razem poezja Teresy Tomsi miewa coś z ducha Jerzego Zagórskiego. „Wszystko, co piękne jest, przemija”. „Trwałość, czym jest na świecie trwałość? Tym, czym brzęczenie kastanietów”…

Paweł Mackiewicz

__________________________________________
Teresa Tomsia: Skażona Biel (Wyd. SPP, Poznań, 2004).