Zaproszenie do białego tanga
[xls child_of=21]
„Głos Pomorza” 19-20.XII/1987:
Zaproszenie do białego tanga
Czytelnikom poezji Pomorza Środkowego nazwisko Teresy Tomsi nie jest obce. Wprawdzie od paru już lat mieszka w Poznaniu, lecz debiut literacki poetki miał miejsce jeszcze wtedy, gdy uczestniczyła w życiu kulturalnym Świdwina. Jej zasługą było istnienie kabaretu „Ostryga”, który prowadziła w świdwińskim zamku, samodzielnie pisząc oryginalne scenariusze. Ona też po śmierci Zbigniewa Krupowiesa dokładnie przejrzała spuściznę tego poety i przygotowała do druku krytycznie opracowany tom wierszy, który niebawem ukazać się ma nakładem Ludowej Spółdzielni Wydawniczej. Zresztą, przykładem twórczej aktywności twórczej T. Tomsi bezprzecznie znalazłoby się więcej. Bo i recenzje także pisuje, i szkice literackie, nawet teksty piosenek, których forma i treść daleko odbiega od panoszącej się w tej materii sztampy.
Tym razem jednak zajmijmy się wyłącznie jej wierszami. Bo doprawdy warte są tego. Poetycką drogę Teresy Tomsi otworzył arkusz poetycki pod znamiennym tytułem „Wydanie człowieka”, opublikowany 10 lat wstecz, bo jeszcze w 1977 roku w koszalińskich „Profilach Kultury”. Debiut książkowy nastąpił w roku 1981, dzięki Wydawnictwu Poznańskiemu, które ogłosiło tomik „Czarne wino”. Był to zbiór wierszy najogólniej rzecz określając, przepełniony ciepłem rodzinnego domu i tematami najbliższymi sercu poetki, choć nie pozbawiony akcentów gorzkiej momentami autorefleksji. Wiersze zawarte w debiutanckim tomie cechowała w budowie prostota, zaś w charakterze – wyciszenie.
I oto w sześć lat po debiucie ukazuje się książka druga, „Białe tango”, wydaną przez jedną z najbardziej renomowanych oficyn – SW Czytelnik.
Pół setki wierszy w „Białym tangu” rozłamała poetka na trzy osobne części: „To sprawa czasu”, „Wciąż ten sam wiersz”, oraz „Próbę wyjścia z sytuacji”. Już same tytuły działów są wiele mówiące.
Usiłuje T. Tomsia swoimi utworami odnaleźć się we współczesnym świecie, ustalić tożsamość zagubionej jednostki. Broni w swoich wierszach prawa do indywidualnego oglądu rzeczywistości. A nie jest to sprawa błaha dla każdego z nas, żyjących, umieć wyłowić swoje „ja” ze zgiełku pokoleń, umieć odnaleźć swoje autentyczne korzenie w glebie, na której wzrastamy. Mówi o tym między innymi jeden z najbardziej poruszających liryków zbioru – „Dom”, poświęcony matce:
Przyjechałaś do domu za parkanem
w długim bydlęcym wagonie
zza śniegów Uralu wschodziła tarcza twojej twarzy
z wszą jak perłą w koronie warkoczy
boso i bezzębnie prowadziłaś na wodzy
pragnienia gotowe stanąć w progu jak dziecko
Wiersze autorki Czarnego wina wprost dotykają rzeczy, spraw i ludzi ją otaczających. Siła owych utworów polega przede wszystkim na autentyzmie uczuciowym, rysowanym słowami oszczędnymi, jakby nieufnymi wobec tego, co wyczynić można z językiem. Co wyczyniają inni poeci, zwłaszcza młodzi, nadużywając jego znaczeń i pojęć.
Prostota i umiar w doborze środków wyrazu jest cechą szczególną tej poezji. I godną podkreślenia. Nie jest to bowiem cecha za często spotykana wśród poetów współczesnych. Żłobi tym samym T. Tomsia własną ścieżkę w granitowej skale literatury. Przekonują nas także inne fakty. Choćby to, że potrafi uniezależnić się twórczo od szybkoobrotowych literackich mód, pozostają wierną obranej metodzie.
Jej linia poetycka jest konsekwentna od początku – poczynając od wspomnianego arkusza poetyckiego Wydanie człowieka, przez Czarne wino do tomu obecnego. Zmienia się jedynie intensywność obrazowania stanów lirycznych i natężenie poetyckich przesłań.. Obrazy, jakimi się posługuje wypełniając liryczną przestrzeń utworów jakby ulegały zagęszczaniu z upływem lat. Wyraźnie określa się autorka w tej sprawie, mówiąc w Białym tangu:
Wciąż ten sam wiersz
pisał w moim zeszycie:
dom, ogród, dziecko, miłość.
Podziwiałam jego pewność
i wierność samemu sobie.
Mijały lata, a on się nie zmieniał.
Nie zauważał moich zmarszczek
ani rozpaczy, ani beznadziei
Bez wątpienia czytelników swoich wierszy poetka znajdzie wielu. Ale nie wśród zwolenników hard-rocka, zawsze pełnej miski i ledwo maskowanego konformizmu. Zaproszą ją do stołu, i to serdecznie, miłośnicy poezji prawdziwej, mówiącej o tym co nas boli lub zajmuje po ludzku, strawnym, rzetelnym poetyckim językiem.
Po prawdzie trawić tego rodzaju poezję powinni wszyscy. Lecz aż taki pomyleńcem nie jestem, by wierzyć, że z miejsca włamie się do dusz wszystkich. Co nie zmienia faktu, że warto spróbować zanurzyć się w przedestylowanym poetycko świecie Teresy Tomsi. Będzie to kąpiel nad wyraz orzeźwiająca psychicznie.
Lech M. Jakób
___________________________________________
Teresa Tomsia: Białe tango (Czytelnik, Warszawa, 1987).